Kuro akurat pił herbatę, gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Z pomrukiem niezadowolenia odstawił kubek z ciepłą cieczą i poszedł otworzyć.
- Witaj Kuro - przywitał się, dobrze mu znany, chłopak. Niższy, który stał za Nim, uśmiechnął się przyjacielsko i kiwnął głową.
- Miharu, Rey, co Was sprowadza, w me skromne progi? - spytał, wpuszczając ich do środka, tym samym nie kryjąc lekkiego zdziwienia.
Miharu i Rey byli przyjaciółmi Kuro, od niepamiętnych czasów z piaskownicy. Przyjaźń ta nasiliła się, gdy podczas jednej z walk, Rey uratował demona, przed szponami wielkiego smoka. Od tego czasu, są praktycznie nierozłączni i choć czasem długo się nie widują, wiedzą, że mogą na siebie liczyć. Kuro również zainteresowało w chłopakach, nie tylko ich wygląd, ale też charaktery, które tak drastycznie się od siebie różniły.
- Nic się tutaj nie zmieniło - skwitował Rey.
- Przychodzimy z dwoma wiadomościami. Mniej i bardziej ważną - głos zabrał niższy chłopak. - Pierwszą jest zwykła chęć odwiedzenia Cię...
- Natmiast drugą wiadomością, są ciągle zwiękrzające się ilości morderstw, prawdopodobnie przez wilkołaki. - dokończył Rey. Po chwili podniósł dłoń, gdy zauważył, że Kuro chce coś powiedzieć. - Wiemy to od Przywódcy. Gazety niespecjalnie się o tym rozpisują.
- Uh... no tak... - odpowiedział Kuro.
Cała trójka po chwili weszła do kuchni. Wzrok dwójki przyjaciół od razu padł, na siedzącego na stole chłopaka.
- A to kto? - czarno-oki uśmiechnął się kpiąco.
- A wybaczcie. To Yukiya. Zamieszka u mnie przez jakiś czas. Yuu, to moi przyjaciele. Miharu i Rey. - przedstawił chłopaków brunetowi.
Yukiya zeskoczył ze stołu i przywitał się z chłopakami, poprzez skinienie głowy i uścisk ręki.
- Słodziachny - obdarzył go komplementem Rey, przez co Yukiya oblał się lekko różowym rumieńcem i usiadł - tym razem - na krześle, dopijając herbatę.
- Przejdziemy może do salonu? - zaproponował demon, na co wszyscy zgodnie kiwnęli głowami.
Przeszli do salonu, w którym na stoliku, w szklanych półmiskach znajdowały się różne ciastka z galaretkami i dżemem, a obok nich, stały cztery kubki z herbatą.
Chłopacy usiedli i zaczęli rozmawiać w jakimś dziwnym języku, którego Yuu nie rozumiał. Siedział więc, popijając herbatę, czasem sięgając po ciastko i czytając 'Wymazane imię', książke z gatunku thriller, którą wczoraj tutaj zostawił.
W rozmowie o masowych morderstwach, przerwał im kolejny dzisiak, dzwonek do drzwi. Kuro przeprosił przykaciół i ruszył otworzyć, spodziewając się, kto może stać za drzwiami. Gdy już je otworzył zobaczył wysoką, szczupłą kobietę, o długich, błyszczących, czarnych włosach, czerwonych oczach i dosłownie białej cerze. Ubrana była w zwiewną, falbankową, do kolan, czarno - czerwoną sukienkę z broszką nietoperza na prawej piersi, w, do połowy łydki, czarne, lakierowane buty, ale nie na korkach oraz w czarno-czerwoną, zamszową kurtkę. Była to 25-letnia, ciocia Mao, Mio i Kuro. Nazywała się Ana Orre. A z tego, co demon wiedział, miała wziąść dzisiaj jego rodzeństwo do kina.
- Hej. Proszę wejdź - powiedział kulturalnie i wpuścił ją do domu.
- Witaj - odpowiedziała, a gdy weszła do środka, od razu zawędrowała do salonu, gdzie przed chwilą, na stoliku pojawiła się piąta szklanka, ale tym razem z kawą. Obrzuciła wzrokiem dwóch chłopaków, przywitała się z nimi, prawie niezauważalnym, skinieniem głowy i powędrowała wzrokiem dalej. Zatrzymała się na drobnym, czarnowłosym Yuu. - Nie wiedziałam, mój Kuro, że trzymasz w domu takiego słodziaka. - odezwała się o szeroko uśmiechnęła, ukazując rząd białych, równych zębów, z czego trzecie zęby z kolei, były bardziej wydłużone i zaostrzone od reszty.
- A no, nazywam się Yukiya Okatto i niedawno zamieszkałem u Kuro - przedstawił się chłopiec, wstając i kłaniając się lekko. Miał trochę przestraszone spojrzenie i lekkimi rumieńcami na policzkach. Nie był przyzwyczajony, do nazywania go uroczym, czy słodkim.
- Miło mi cię poznać. Ja nazywam się Ana Orre. Jestem ciocią Kuro, a także jego rodzeństwa. Nie musisz się bać. Mimo, że jestem wampirem, nic ci nie zrobię - kobieta ponownie uśmiechnęła się ciepło i zajęła miejsce na fotelu.
Kuro wszedł do pokoju, usadowił się koło bruneta i wziął w ręce kubek z herbatą. Ciekawiło go to, czy bliźnięta już się obudziły. Miał co do tego wątpliwości, ale coś mu podpowiadało, że małe demony jednak nie spały i spiskowały coś w pokoju, chcoć może tylko się bawiły.
=~=
Mao i Mio bawili się w pokoju i czekali na wyznaczoną godzinę, aż będą mogli zejść na dół i od razu iść z ciocią do kina. Nie za bardzo lubili przebywać na dole, gdy brat rozmawiał o czymś ważnym. Gdy natomiast pytali mu się, o czym rozmawia, ten zbywał ich krótkim: 'Jesteście jeszcze za mali, aby to wiedzieć' i wracał do pracy. Co do Yuu. Mimo, że był tutaj dopiero parenaście godzin, oni już zdążyli go polubić i, jako tako, się z Nim zaprzyjaźnić. Wyczuwali też, że ich brat, zrobi wszystko, żeby brunet zapomniał o wszystkim złym, co mu się prztrafiło.
- Mao, może już jednak zejdziemy na dół? - zapytał siostrę chłopiec.
- Nie przesadzaj. Ja wiem, że rozmawiać już skończyli... No poczekaj jeszcze pięć minut - dodała szybko, widząc morderczy wzrok brata.
- Okay.
I tak, bliźniacy zaczęli sprzątać pokój. Zabawki poupychali do pudeł, bloki i kredki schowali w biurku, a poduszki ułożyli na łóżku.
- Teraz możemy iść - oznajmiła z uśmiechem. Mio tylko pokręcił głową i ruszył za nią, zbiegając po schodach.
=~=
Ana, wcześniej niż reszta, usłyszała dziecięcy bieg, od strony schodów. Uśmiechnęła się w duchu i wstała, zakładając uprzednio zdjętą kurtkę.
- Moi mili, dziękuję za gościnę, a także za poznanie tego uroczego młodzieńca - uśmiechnęła się. - Ale słysząc, jak zbiegają bliźnięta, będę się już zbierać - i ukłoniła się, ruszając do korytarza.
- Ciociu! - krzyknął za wampirzycą, bratanek. - Tylko uważaj na nich - Kuro uśmiechnął się i zniknął w pokoju.
- Będę.
Po chwili, do korytarza, jakby wściekli dołączyło rodzeństwo. Mimo zmęczenia krótkim, ale dość szybkim, biegiem, mieli uśmiechy na twarzy.
- Poczekaj ciociu, już się ubieramy.
Jak powiedzieli, tak zrobili. Mao ubrała na siebie pastelowo-niebieski płaszczyk i czerwone buciki, a Mio założył wiśniowy płaszczyk i czarne trampki. Pod płaszczykami mieli sweterki z długimi rękawami, a nogi od zimna, chroniły spodnie w jesiennych kolorach.
- Możemy już iść.
Wampirzyca pokiwała głową i wzięła ich obu za ręce, aby ich nie stracić z oczu, a drzwi otworzyła i zamknęła za pomocą magii.
- Cel: kino - oznajmiła.
=~=
Po około 30 minutach, od wyjścia bliźniaków i wampirzycy, demon i czarodziej - jakim był Rey - poprosili, by Yuu poszedł z Miharu do swojego pokoju. Chłopcy bez żadnego sprzeciwu, udali się na górę. Gdy weszli do pokoju, Yukiya z uśmiechem i zaskoczeniem zauważył, że na biurku leżały białe bloki (techniczne i rysunkowe), pudełko z 30 różnymi kredkami, różnej grubości węgle w stalowym pojemniku, ołówki i wiele innych przyborów do rysowania.
- Wow... - odezwał się po chwili ciszy.
- Lubisz rysować? - zapytał Miharu z przyjacielskim uśmiechem.
Nie wiadomo czemu, ale Yuu od razu polubił tego cichego i nieśmiałego chłopaka. Miał w okół siebie jakąś dziwną aurę, która ciągnęła, do zaprzyjaźnienia się z Nim.
- Tak, a Ty? - również zapytał siadając na kanapie, co uczynił jego kolega.
- Również.
- To... Może porysujemy, hmm? - spytał zdyszka nieśmiało, uśmiechając się uroczo, jak 5letni chłopiec.
- Możemy - fioletowo - włosy uśmiechnął się tak samo.
Yukiya, w jeszcze bardziej lepszym humorze (jeśli miałby być określony w procentach, byłby na 200%), sięgnął dwa bloki rysunkowe, kredki, węgle, ołówki i gumki, po czym położył to na stoliku przy łóżku. Gdy Miharu usiadł naprzeciwko Niego - zaczęli rysować.
Po godzinie, usatysfakcjonowani ze swoich szkiców pokazali je sobie nawzajem. Yukiya naszkicował zamek Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Za zamkiem widniało pare wzgórz i las, natomiast przed nim brama i jezioro, którę okrężone było lasem, i w którym odbijało się światło księżyca. Miharu natomiast narysował celtycki las, również w nocy, gdy księżyc w pełni jaśniał wysoko na niebie, a po lesie chodzi przeróżne stwory. Od wilkołaków, poprzez wampiry, do olbrzymów. Obydwoje byli zacwchwyceni szkicem kolegi.
- Ślicznie ci to wyszło - oznajmił Miharu nie ukrywając zdziwienia, taką piękną pracą.
- Tobie mogę powiedzieć to samo - odpowiedział.
Za oknem jaśniał już księżyc w pełni, gdy skończyli swoje rysunki. Miharu, za pozwoleniem Yuu (bardziej jego brzucha), magią przywołał do pokoju srebrną tacę z dwoma, szklanymi szklankami, dzbankiem z sokiem z dynii, karmelowym popcornem i innymi przekąskami. Gdy usadowili się wygodnie na kanapie, przed stolikiem, postanowili urządzić sobie maraton filmów z serii Harry'ego Potter'a.
Gdy kończyli oglądać drugą część, z oddali dało się słyszeć wycie wilkołaka. A starsi nadal rozmawiali...
~~~~~~~~
Kolejny prezent na weekend C: Kolejne okruchy życia, ale no cóż... Musicie to znieść jeszcze, przez pare... Parenaście rozdziałów xD Mam nadzieję, że nie uśniecie C: Co do 'Znasz mnie, jak nikt inny', to straciłam na nie wene, więc niedługo powinno się pojawić w zakładkach 'Zawieszone'. Mam pomysł, na opo, o wątku Pan-Niewolnik, ale wątpię, by dobrze mi to wyszło. Piszę też... Znaczy się zaczęłam dziś na religi pisać Drarry, ale na razie go nie wstawię C: Chcę się zająć tym jednym opo.
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu (czyt. Przeżyjcie go~!),
Kimi~
P.S. Mam nadzieję, że skomentujecie :3
Obudziłam się i mogę komentować c: rozdział fajny i ciekawy. Rey jest fajny ^.^ chociaż Miharu też jest niczego sobie :3
OdpowiedzUsuńU mnie rozdział się pisze, więc niedługo wstawię :>
Pozdrawiam,
Aiko Hori
Będę czekać C:
Usuń