Tyle Was tu było *O*

sobota, 20 września 2014

UH HUH

Tak się teraz zastanawiam, czy nie zmienić tego bloga w życiowe coś tam, śroś tam XD Choć w sumie wtedy też pojawiałyby się opowiadania, ale byłyby przeplatane notkami z codziennego życia :P Ktoś w ogóle jeszcze żyje na tym blogu z komentatorów? XD

Jak na godzinę 3:41 mam strasznie mocną czkawkę od 10 minut XD I najlepsze jest to, że żyję w strachu iż rodzice się obudzą i nakryją mnie siedzącą na kompie w środku nocy (nad ranem) :P

Co do opowiadań, może uda mi się przetłumaczyć dziś jakiegoś fajnego one-shot'a, ale wszystko wyjdzie jeszcze w praniu :D

Żegnam się!




PIOSENKA DNIA:


czwartek, 18 września 2014

WRÓCIŁAM!

Witam po jakże wielkiej i długiej przerwy~! :D Jak się macie?
Ja trzymam się całkiem dobrze ^ ^ Okay, ale nie o tym miało być, więc wracam do szczegółów :D

Jak możecie zauważyć, zmieniłam tytuł bloga, jak i cały jego wygląd. Dlaczego?
Otóż tak, jako, że pomysły na opowiadania mam, ale kiedy chcę je opublikować, wypadają mi z głowy, postanowiłam, że zacznę coś tłumaczyć :D Cóż, nie coś tylko opowiadania, uściślając, fanfiki :D

Cieszycie się? Mam nadzieję, że tak, bo ja bardzo :P Nie wiem, czy będą pojawiały się notki regularnie, czy nie, no bo szkoła się zaczęła i rodzice zaczynają ględzić, ale postaram się :D

Na początek, może jutro, dodam notkę, gdzie będzie Wam przedstawiony spis opowiadań, które chciałabym przetłumaczyć :P Mam nadzieję, że wybierzecie któryś (jak i że pod tym postem będą komentarze :P).

Oczywiście, kiedy najdzie mnie wena, może też skrobnę coś fandomowego, lecz na pewno mniej odjazdowego, bo z pisaniem fanfików i trzymaniem kanonu jestem obeznana fifty-fifty :D

Mam nadzieję, że cieszycie się z mojego powrotu ^ ^

ALLONS-Y~!




P.S. W wyglądzie bloga mogą pojawić się zmiany, jak i mogę również zmienić nagłówek :D 

piątek, 16 maja 2014

Wiecie co?

Um... Wiecie co? Zawieszam bloga na... Czas bliżej nieokreślony. Straciłam całkowitą motywację, wenę i pomysły, by dalej go prowadzić. Być może dodam coś po końcu roku szkolnego... lub kiedyś tam, ale bardziej prawdopodobne jest to, że założę nowego bloga. Albo z opowiadaniami, albo coś w postaci ,,internetowego pamiętnika''. 
Także... Przepraszam tych wszystkich, którzy czekali na nowy rozdział. Mam nadzieję, że będziecie mieli miłe wakacje :D
Pozdrawiam,
Noc.

sobota, 26 kwietnia 2014

Co Wy na to?

Hej, hej, to znowu ja :D

Zastanawiałam się — seryjnie, całkiem niedawno, bo jakieś dwie minuty temu — czy nie przeszkadzało by wam i chcielibyście, aby następny rozdział Szczęścia w nieszczęściu był w narracji pierwszoosobowej?

W ogóle... Tak sobie myślę... I zostało się z trzy lub cztery rozdziały do końca, więc może warto zrobić ankietę, w której zagłosujecie, jakie następne opowiadanie byście chcieli? Co Wy na to?

środa, 23 kwietnia 2014

Szczęście w nieszczęściu ~ 11

Napisałam, napisałam~! I to chyba najdłuższy rozdział tego opo~! :D Mam nadzieję, że ujrzę pod nim więcej, niż jeden komentarz :D

----------------------------------------------------------------

   W dolinie, między rozmaitymi i wysokimi górami, pośród lasu, oświetlona światłem nocy w nowiu, stała wielka kamienna rezydencja. W niektórych oknach paliły się nikłe światła, a wiatr gwizdał w szczelinach między drzwiami. Sama rezydencja nie była oświetlona, bowiem stworzenia w niej mieszkające ceniły sobie urok nocy.
   W jednej z największych komnat, urządzonych w wiktoriańskim stylu, na czerwonym fotelu przy kominku i z kieliszkiem drogiego wina w ręce, siedział młody mężczyzna. Ciemne włosy opadały mu swobodnie na ramiona, a czarne oczy wpatrywały w ścianę przed sobą. Jego poza wyraźnie wskazywała na to, że nad czymś myśli. Ubrany był w czerwony płaszcz przeplatany złotymi nićmi, skórzane, czarne spodnie i czarną koszulę z czerwonymi haftami. Jego ciemne buty sięgały mu do kolan.
   W pewnym momencie Axel — bo to było jego imie — zamrugał oczami i ze spokojem upił łyk wina, z krystalicznie czystego kieliszka.
   — Jacob! — zawołał, a po chwili w jego komnacie pojawił się mężczyzna z krótkimi, czarnymi włosami i złotymi oczami. Jego skóra była opalona, a on sam był wysoki. Ubrany był w czarno-białą koszulę, czarne spodnie i równie wysokie buty, co jego pan.
   — Słucham, Panie? — odezwał się, a jego głos nie miał w sobie ani krzty ciepła.
   — Powiedz im, że pojutrze wcielamy to wszystko w życie. — mężczyzna uśmiechnął się przebiegle i tym razem do końca wypił trunek.
   — Tak jest, Panie. — Jacob ukłonił się i wyszedł, zamykając za sobą mosiężne drzwi komnaty.
   Jeszcze długo przez korytarze prowadził go szyderczy, jak i demoniczny śmiech; Axel wiedział, że po wcieleniu planu w życie, nic już nie stanie mu na drodze do władzy.
   Podszedł do wielkich, szklanych drzwi, po czym otwierając je wyszedł na balkon, a w jego oczach pojawił się błysk szaleństwa, gdy spojrzał w niebo.


***


   Dzisiaj był pierwszy dzień, w którym Yuki poszedł do szkoły.
   Dlaczego, zapytacie?
   Otóż dopiero po feriach, Kuro i chłopiec zdecydowali się zapisać go do dobrego gimnazjum. Obydwaj woleli żeby Yuki najpierw zaznajomił się z otoczeniem i przywykł do nowej sytuacji. Po tym odwiedzili szkołę, która odpowiadała im. Okazało się, że znajduje się ona dziewięć kilometrów od miejsca, w którym mieszkali, ale na szczęście kursowały autobusy w tamtą stronę. Miesiąc temu załatwili wszystkie formalności i czekali tylko na przyjęcie, o którym informacja przyszła listem tydzień temu.
   Jako, że Kuro wstał wcześniej, by móc przygotować wszystko na pierwszy dzień w szkole Yuki'ego, postanowił przygotować jajecznicę. Ostatnio zauważył, że bardzo podchodziła chłopakowi ta, którą robił według własnego przepisu. Wyciągnął więc wszystkie potrzebne składniki, założył pomarańczowy fartuszek w owoce i zabrał się za gotowanie.
   Po niedługim czasie — dziesięciu minutach — wszystko było już gotowe i uszykowane, włączając w to drugie śniadanie Yuki'ego. Kuro odwiesił fartuszek i spiął włosy w kuca. Postanowił, że najwyższy już czas obudzić chłopca, bo bliźnięta do szkoły szły godzinę później.
   Chłopak wszedł po schodach i zapukał lekko do przedostatnich drzwi po lewej stronie. Kiedy nie usłyszał odpowiedzi nacisnął delikatnie na klamkę i wszedł do środka.
   Ciepłe wiosenne słońce wpadało przez jasne żaluzje, rozjaśbiając pokój, a tym samym go ocieplając. Jeśli wytężyłoby się wzrok, można by ujrzeć maleńkie drobinki kurzu, unoszące się nad meblami. Wzrok demona od razu padł na postać zakopaną w kołdrze.
   Chłopiec po sam nos przykryty był brzoskwiniową pościelą. Jego jasne, przydługie już, włosy rozsypywały się i po kołdrze, i po poduszce. Twarz miał zwróconą w stronę ściany naprzeciwko łóżka, więc Kuro mógł zobaczyć, jak bardzo rozluźniona ona jest. Długie rzęsy rzucały podłóżne cienie na rumiane policzki, a małe, brzoskwiniowe usta były lekko otwarte.
   Gdy się tak na to patrzył, jego serce ożywiło się i zaczęło szybciej bić. Nie rozumiał tej reakcji, nigdy bowiem – aż dotąd – jego serce nie wydawało się wyrywać, a w gardle nie zasychało, gdy patrzył na tą niską istotkę. Nie rozumiał, co to za uczucie. Być może takie, którego on jeszcze nie zaznał w stosunku do drugiej osoby.
   Pokręcił głową, odsuwając od siebie te myśli i jednocześnie sprawiając, że pare kosmyków wydostało się z gumki. Podszedł do łóżka, zatapiając nogi odziane w skarpetki w dywanie, i potrząsnął lekko ramieniem chłopca.
   – Yuki, czas do szkoły – powiedział delikatnie, cały czas go szturchając. Kiedy to nie podziałało, powtórzył głośniej. – Yuki, jajecznica ci wystygnie. – nie dało to niestety zamierzonego efektu.
   Demon westchnął, przymykając na chwilę oczy, po czym szybkim ruchem, zdarł kołdrę z chłopaka. Mógł teraz zobaczyć, że był ubrany jedynie w duży, szary T-shirt z nadrukiem i krótkie, ciemno-fioletowe spodenki, które ukazywały jego szczupłe nogi.
   Kuro odwrócił od niego wzrok i powrócił nim do twarzy chłopca, który zaczął się przebudzać. Po chwili mógł już ujrzeć jego cudowne oczy.
   – Czemu... Wziąłeś kołdrę? – spytał siadając i trąc oczy.
   – Nie pamiętasz? Dzisiaj twój pierwszy dzień w szkole. Idź się ubierz i zejdź na śniadanko. – posłał mu uśmiech, a kołdrę, którą w międzyczasie złożył, położył na łóżku.
   Yuki kiwnął głową, po czym zszedł z łóżka. Biorąc jakieś ciuchy z szafy wszedł do łazienki. Gdy tylko kliknięcie drzwi doszło do uszu demona, ten ruszył z powrotem do kuchni.


   Yuki zawitał do pomieszczenia dokładne dziesięć minut później. Ubrany w granatową bluzę z sową, czarne biodrówki z paskiem w czarno-niebieską kratę i czerwone trampki sięgające do kostek. Torbę, którą wziął ze sobą z pokoju, powiesił na krześle, samemu po chwili na nim siadając.
   – Smacznego – powiedział trzymając widelec w dłoni i zabrał się za jedzenie.
   Kuro w tym czasie stał, pośladkami oparty o blat i, z założonymi na klatce piersiowej rękoma, przyglądał się chłopcu. Nie raz przypatrywał mu się jak je, ale tym razem obserwacji towarzyszyło to dziwne uczucie. Musiał przyznać, że Yuki'emu do twarzy było w ciemno-niebieskim kolorze, jak i różnych odcieniach błękitu.
   Swoje obserwacje przerwał w czasie, gdy chłopiec zjadł już śniadanie i wypił swoją ulubioną, czarną herbatę. Odbił się wtedy od blatu, zabierając pusty kubek i talerz z widelcem.
   – Smakowało? – spytał z uśmiechem na ustach, odwracając się w stronę zlewu.
   – A jak mogłoby nie smakować? Takie pyszności? W dodatku robione przez Ciebie? – zaśmiał się głośno i założył torbę. – Będę się zbierał, bo chcę zdążyć na autobus.
   – To bayu. I uważaj na siebie, mały.
   – Nie jestem mały. – to mówiąc chłopiec otworzył drzwi i opuścił dom, podążając ścieżką do bramy. Nie zdawał sobie sprawy, że był obserwowany przez demona.
***
   Zaledwie piętnaście minut później stał już na przystanku oddalonym dwa kilometry od miejsca jego zamieszkania. Dobrze obliczył czas, więc wystarczyło poczekać jeszcze dwie minuty na autobus, który przyjeżdżał o godzinie 7:20. Droga do szkoły potrwa tylko pół godziny, bo tak wcześnie rano, przystanki, na których zwykł stawać, jest tylko cztery.
   Oprócz niego na szklanym przystanku, stała jeszcze starsza babcia z koszykiem w ręce i dziewczyna, mniej więcej w jego wieku. Sms'owała z kimś zaciekle. Nie mógł się nadziwić, jak szybko rusza palcami po ekranie. Przecież to niemożliwe, by tak szybko pisała i telefon jej się nie przegrzał! Choć może? Odwrócił od niej wzrok i powrócił nim do oglądania bloków mieszkalnych, po drugiej stronie ulicy.
   Nie musiał długo czekać, aż przyjechał autobus. Był on zwyczajny, miejski, lecz nie taki stary. Dość nowoczesny, czerwony z czarnymi i białymi akcentami. Jak na chłopaka przystało przepuścił babcię i kobietę, samemu wsiadając na końcu. Pojazd nie był wypełniony wieloma ludźmi. Na samym końcu siedziało pare uczniów, rozdzielonych na zbite grupki, a miejsce na przodzie zajmowały babcie, lub dorośli, którzy nie mają własnego prawa jazdy i są zdani na dojeżdżanie autobusem. Sam Yuki zajął miejsce po lewej stronie, przesuwając się pod okno. Torbę położył na kolanach i trzymając ją, wpatrywał się przez okno.
   Przed oczami przelatywały mu obrazy bloków, samochodów, świateł, ludzi, lub roślinności w parkach. W podróży towarzyszyła mu także muzyka puszczana w autobusie i rozmowy jakiś pań, które trzy siedzenia za nim rozmawiały o czymś żywnie.
   Kiedy zatrzymali się w końcu, zza okna dojrzał zdobioną, metalową, czarną bramę, a za nią wielki, ceglany, czerwono-biały budynek. Jak się domyślił, musiała to być szkoła, do której będzie uczęszczał. Otaczało ją wiele drzew, a na chodniku przed budynkiem ustawione były ławki. Nie brakowało też uczniów, zmierzających na lekcje. Tak samo, jak w autobusie, oni również byli rozbici na mniej, lub bardziej złożone grupki, ale byli też tacy, co chodzili samotnie. Zdawało się, że on dziś też tak będzie szedł.
   Założył torbę na ramię i wyszedł z autobusu. Również ta dziewczyna, co zacieklr z kimś pisała, wyszła i wyprzedziła go, a jej czarne, krótkie włosy zafalowały. Ubrana była w granatową sukienkę do kolan i z długim rękawem, czarne rajstopy i granatowe buty na lekkim obcasie. Przyglądał się jej jeszcze przez chwilę, aż ruszył się z miejsca i przeszedł przez bramę. Gdy szedł szarym chodnikiem, mijało go wielu ludzi. Niektórzy przyglądali się mu, co niezbyt się mu podobało, inni patrzeli na niego, by później podzielić się spostrzeżeniami z towarzyszami, a jeszcze inni w ogóle nie zwracali na niego uwagi.
   Kiedy wszedł do budynku, rozejrzał się w okół. Naprzeciwko niego znajdowała się wielka tablica, a po obu stronach tej ściany stały schody, prowadzące na górę. Po bokach rozchodziły się liczne korytarze i stały różne drzwi. Jako, że nad tablicą pisało ,,Informacje i ogłoszenia" bardzo neonowym kolorem, podszedł do niej i przyjrzał kartce z rozdzieleniem nowych uczniów do poszczególnych klas. Poszukał wzrokiem swojego nazwiska.


17. Yuukiya Ootoya — 3c


   Pokiwał głową ze zrozumieniem i odwrócił się, by odejść. Zdał sobie jednak sprawę, że kompletnie nie wiedział, do jakiej klasy ma iść. Co prawda zaznajomił się z planem lekcji, ale przy przedmiotach nie było podanych klas. Zastanawiając się, co ma zrobić, spytał pierwszą osobę, którą okazała być się dziewczyna z przystanku.
   – Przepraszam... Nie wiesz może, gdzie ma chemię trzecia c? – spytał, a dziewczyna odwróciła się w jego stronę. Miała fioletowe oczy i czarne okulary.
   – Trzecia c? Oczywiście, że wiem! – odpowiedziała entuzjastycznie. – Sama do niej chodzę. Jesteś nowym  uczniem, prawda? – schowała telefon do kieszeni sukienki. – Jestem Blackie. – podała do niego swą bladą dłoń.
   – Yuya, ale możesz mówić mi Yuki. – uścisnął dłoń dziewczyny, której uśmiech niesamowicie się powiększył.
   – Masz bardzo słodkie imię, Yuki. – puściła jego rękę i poprawiła swój granatowo-niebieski plecak. – To jak? Idziemy?
   – Jasne. – uśmiechnął się niepewnie, a po chwili już obydwoje ruszyli w stronę klasy.
   Weszli na schody, a kiedy byli już na piętrze ruszyli korytarzem na san koniec. Na przeciwko nich, jak i po bokach, stały drzwi, a przed nimi dość dużo ludzi. Blackie odciągnęła go na bok i ustali przy ścianie.
   – Teraz tak, jak już pewnie zauważyłeś w tym wielkim tłumie ludzi, jakże wspaniale należącym do naszej klasy, są dwie grupy. – wskazała ruchem głowy na grupę chłopaków w jednym kącie i dziewczyn w drugim. – Zacznijmy od nich. Więc tak, ten najwyższy – wskazała na chłopaka z czarnymi, krótkimi włosami – to przywódca drużyny koszykowej. Może nie wygląda, ale jak chlastnie to tylko raz. Ten drugi, niższy to jego brat. A cała reszta to ta ich drużyna. Z tego, co pewnie nie długo wywnioskujesz, są przeciętni. Ani dobrzy, ani słabi. – zaśmiała się.
   – Okay...
   – Te dziewczyny w drugim rogu to, tak zwane w klasie, puste plastiki. Dlaczego? – spytała, kiedy dostrzegła pytający wzrok Yuki'ego. – Ponieważ są takie, nie patrz teraz na kolor włosów, że strasznie wiecznie lamentują, noszą kuse stroje i zachowują się jak niedorozwoje.
   – To strasznie dziwne. Przecież... Raczej nie powinny tak robić. – powiedział chłopiec, patrząc to na nią, to na nie.
   – No ba! O nie! Złamałam paznokieć! Co ja teraz zrobię! – lamentowała przesłodzonym głosem, oglądając swoją prawą dłoń, a lewą przykładając do skroni. Po chwilo już obydwoje śmiali się głośno, zwracając na siebie uwagę paru uczniów.
   Nie śmiali się długo, bo już po chwili zadzwonił dzwonek, a nauczyciel otworzył klasowe drzwi, wpuszczając wszystkich do środka.
***
   Gdy tylko Yuki wyszedł z domu, demon umył naczynia i poszedł uszykować śniadanie dla bliźniaków. Oczywiście na jajecznice nie starczyło już jajek, więc musiał przygotować im kanapki. Wyciągnął więc z szafki chleb, a z lodówki masło, szynkę, ser, sałatę, ogórka i ketchup, po czym zabrał się do pracy. Po pięciu minutach kolorowe kanapki było gotowe i leżały na pomarańczowym talerzu na stole, a on za to poszedł obudzić bliźniaków.
   – Mao, Mio wstajeeemy~! – wykrzyknął od wejścia, a dzieci zaczęły kręcić się na łóżkach.
   Pierwszy wstał Mio, który wyglądał tak, jakby nie spał już od dłuższego czasu. Mao natomiast wyglądała jak zombie, kiedy zwlekała się z łóżka.
   – Musimy dziś iść...? – wyjęczała dziewczynka.
   – Tak. Ale nie marudź, Mao. Idź sié ubierz, bo ci kakao wystygnie. – demon zaśmiał się, kiedy dziewczynka na ostatnie słowo wybiegła jak z procy wprost do łazienki. Mio natomiast, bardziej opanowany wziął ciuchy z szafy i ruszył do drugiej łazienki; Kuro w tym czasie pościelił ich łóżka i zszedł do kuchni.
   Kiedy Mao i Mio już zeszli, mięli tylko dwadzieścia minut na spokojne zjedzenie śniadania i wyjście do szkoły. Oczywiście ich zawozi Kuro, bo są jeszcze zbyt mali by jeździć autobusem. Gdy Mao przebiegła przez próg, by jak najszybciej znaleźć się przy stole, jej pastelowo-zielona sukienka do kolan zafalowała. Oprócz sukienki dziewczyn miała również białą koszulę z długim rękawem, białe rajstopy i zielone buciki. Włosy miała spięte w warkocz, który najprawdopodobniej zrobił jej brat. Co do Mio – chłopiec miał na sobie niebieskie spodnie, szarą koszulkę z sową i rozpinaną, czerwoną bluzę, a jego butami były, zapinane na rzepy, turkusowe trampki.
   – Smacznego – powiedział, gdy tylko usiadł i obydwoje zaczęli jeść.
   Oczywistym było, że nie zjedzą wszystkiego, więc na talerzu zostało się jeszcze pare kanapek, ale kakao zniknęło w całości. Kuro stał w wejściu z ich plecakami w dłoniach.
   – Gotowi? – spytał, potrząsając nimi lekko.
   – Tak~! – odkrzyknęła Mao i jako pierwsza zeszła z krzesła, podbiegając do brata i, z jego niewielką pomocą, zakładając plecak. Po chwili w jej ślady poszedł Mio.
   – W takim razie idziemy. – uśmiechnął się i najpierw przez drzwi wypuścił rodzeństwo, po czym sam wyszedł, zakluczając je.
   Bliźniacy siedzieli już na tylnych siedzeniach w samochodzie, a Mio pomagał siostrze zapiąć pas. Demon uśmiechnął się, kiedy to zobaczył i zajmując miejsce przed kierownicą, włożył klucze do stacyjki.
   – Możemy jechać? – spojrzał w lusterko, by upewnić się, że Mio się zapiął.
   – Tak – usłyszał odpowiedź i ruszyli.
   Przedszkole było dużym, białym, dwu-piętrowym, ceglanym budynkiem o dachu z czerwonymi dachówkami. Na oknach widniało pare kolorowych malunków, a za samym budynkiem znajdował się plac zabaw. Kuro zaparkował samochód przy chodniku i wysiadł z niego. To samo uczynili Mao i Mio, od razu zakładając plecaki. Idąc za nimi, demon wszedł za bramę i skierował się do głównego wejścia.
   – Dzień dobry, dzieci. – przywitała bliźniaków od wejścia pani w podeszłym wieku, która była ich wychowawczynią.Ciemne, lekko posiwiałe włosy miała spięte w kok, a ubrana była w wiosenną, fioletową sukienkę.
   – Dzień dobry, proszę pani. – przywitała się Mao, zajmując miejsce koło brata na ławeczce i ściągając buty, by założyć papcie.
   – Mam nadzieję, że dzisiaj będą grzeczni – zwrócił się z uśmiechem, do pani, demon.
   – Ależ oni zawsze są grzeczni. Niech się pan nie martwi! Gdy tylko coś się stanie, poinformuje pana o tym. – kobieta odpowiedziała mu z uśmiechem.
   – Dobrze. To na razie, maluchy! – pożegnał się z nimi i wyszedł, a oni poszli do klasy.
   Będąc na dworze odetchnął świeżym powietrzem. Zastanawiał się, jak sobie radzi Yuki. Wiedział, że chłopiec był dzisiaj nieco więcej niż zestresowany tym, że idzie do szkoły. W końcu nikogo tam nie znał. Niemniej Kuro miał nadzieję, że – choć może nie dziś – ale w niedalekiej przyszłości zaprzyjaźni się z kimś.
   Odpalił samochód i pojechał do domu.


   O godzinie 14:10 mógł usłyszeć, jak otwierają się główne drzwi od domu. Oprócz tych, mieli jeszcze wejście przez piwnicę i mały ogród za domem. Zdyszka zaciekawiony wystawił głowę zza kuchennej futryny. Był akurat w czasie robienia obiadu, którym miało być spaghetti.
   – Hej, Yuki – uśmiechnął się do chłopca, który ściągał buty.
   – Heloo – odpowiedział mu, a demon od razu wyczuł, że chłopiec ma dobry humor. Zniknął z powrotem za futryną, a niedługo potem Yuki już siedział na kuchennym parapecie.
   – Jak tam pierwszy dzień w szkole?
   – Fajnie. – Yuki uśmiechnął się. – Wiesz, poznałem taką jedną dziewczynę, która chodzi do mojej klasy, nawet jeździ ze mną autobusem, i wydaje mi się, że będziemy kolegami. – zamachał wesoło nogami.
   – Naprawdę? A jak się nazywa? – nie mógł się nie uśmiechnąć, widząc, jak bardzo wesoły jest jego wychowanek.
   – Blackie. I w sumie to imię bardzo do niej pasuje. – chłopiec zeskoczył z parapetu. – Co pichcisz? – ustał koło demona, zaglądając mu przez ramię.
   – Spaghetti. Ey, ey, gdzie z tymi paluchami! – klepnął chłopca lekko  po dłoni, gdy ten nabrał na palec trochę sosu. – Nakryłbyś, a nie już wyżerasz.
   – Dobrze, mamusiu. – zaśmiał się i zaczął robić to, o co demon go prosił.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Coś – bo znowu przerwa~!

Notkę tę opisze tak: Sandra nie ma co robić, a pisać jej się rozdziału nie chce, a chciałaby napisać coś związanego z Sherlock'iem - tylko, ze nie miałoby sensu - więc opisała swój dzień, jak nadawała o nim przyjaciołom, ale wszystko popierdoliła, bo nic prawie nie pamięta XD
Tak więc, to tyle, a teraz zapraszam na lekturkę, tego jakże krótkiego tworu ^ ^ 

---------------------------

   Zaczął się kolejny, słoneczny poranek. Starsza kobieta ( dop. aut.: Co miałam napisać? Postarzała? @A@ ) weszła do jasno-fioletowego pokoju – którego tapetowe ściany obklejone były plakatami, a na szafie widniała wielka tapeta 96neko i Len'a Kagamine'a – i od razu podeszła w stronę rozłożonej, fioletowej kanapy, którą okrywała jesienna ( dop. aut.: w sensie, że taka pościel XD ) narzuta i druga, biała, w granatową kratę. Pod jesienną skryta była śpiąca postać 14-letniej dziewczyny, a pod tą drugą spał 9-letni chłopiec.
   Kobieta podeszła bliżej i chwyciła szatynkę za ramię, lekką nią trząsając.
   – Sandra, wstawaj – powiedziała i widząc, że nastolatka już się budzi, wzięła się za budzenie jej brata.
   Dziewczyna odrzuciła kołdrę na bok i lekko chwiejnym krokiem ruszyła w stronę łazienki, w której załatwiła swoje potrzeby, po czym ruszyła do pokoju. Jak co dzień, na stole czekały już kanapki i herbata przygotowana przez jej babcię. Jej brat również już tam siedział.
   Ziewnęła i usiadła przy stole, biorąc w ręce chleb tostowy z serem. Co jakiś czas, przeżuwając śniadanie, spoglądała w stronę brata, który usypiał, przy jedzeniu swojego posiłku.
   – Matik, nie śpij – powiedziała w miarę głośno, by ją usłyszał, po czym upiła swoją ulubioną czarną herbatę. Babcia dzieci siedziała na łóżku i wsłuchiwała się w grające radio.
   Kiedy Sandra zjadła już swoje śniadanie, a herbata gościła już tylko w połowie kubka, wstała od stołu szurając krzesłem i ruszyła do kuchni, by wziąć z krzesła swoje ciuchy na dzisiaj, które wczoraj wyprasowała jej mama. Gdy już to zrobiła weszła do łazienki, zapalając światło nad lustrem.
   Na początku ubrała skarpetki, które dziś wyjątkowo były takiego samego koloru, a później bieliznę. Następnie w ruch poszła jej ulubiona bluzka, dżinsy i bluza. Sięgnęła po szczotkę i rozciągniętą, żółtą gumkę do włosów na kafelkową półkę, po lewej stronie od lustra. Złapała wszystkie swoje krótkie włosy razem i oddzielając grzywkę od reszty, zaczesała je szczotka w małą kitkę nad szyją, po czym związała je gumką.
   Gdy odłożyła szczotkę, podciągnęła rękawy różowej bluzy i chwyciła zieloną szczoteczkę do zębów. Zmoczyła ją wodą, nałożyła pastę i zaczęła myc zęby, patrząc w lustro. W głowie liczyła obroty, przypatrując się swoim niebieskim oczom, które według niej wyglądały słodko z źrenicą.
   Kiedy skończyła myć zęby odłożyła, czystą już, szczoteczkę i umyła twarz, następnie wycierając się o ręcznik. Wyszła z łazienki wieszając piżamę na sznurku i zahaczyła o kuchnię biorąc swoje czarno-białe okulary ze stołu, po czym ruszyła do swojego pokoju, by zrobić łóżko. Pierwsze, co zrobiła będąc tam, to wyłączenie radia. Następnie podniosła żaluzje, mrużąc oczy, gdy pokazało się słońce. Kiedy uporała się z żaluzjami w błyskawicznym tempie ściągnęła z łózka pościel, otworzyła je, włożyła ją do niego i zamknęła, układając na tapczanie fioletowe poduszki. Poprawiła jeszcze tylko chodniczek i krzesło od biurka, po czym ruszyła do salonu, by posiedzieć jeszcze chwilkę na telefonie, zanim będzie musiała razem z bratem wyjść na autobus.

* * *

   Gdy już znalazła się w szkole, ruszyła do sali numer 28, w której miała pierwszą lekcję – język polski. Położyła szaro-różowy plecak na ziemi i ściągnęła swoją ciemno-fioletową kurtkę, kładąc ją na plecaku.          Wkładając ręce w kieszenie bluzy ruszyła ku wyjściu ze szkoły, by poczekać na przyjaciółkę.
Wkrótce w drzwiach pojawiła się wyższa od niej o jakiś centymetr dziewczyna, z jasną cerą, piegami i średniej długości gorzko-czekoladowymi włosami.
   – Heloo, maka-pako! – przywitała się, podchodząc do niej i ją tulając.
   – Siemka – ta odpowiedziała jej z uśmiechem i ruszyły pod klasę. Obydwie miały tak, ze jak tylko się zobaczyły, nieważne gdzie, to kąciki ust od razu unosiły im się w uśmiechu.
   – Agata, mogę ci coś powiedzieć? – zapytała Sandra, machając dłońmi, jakby chciała odlecieć. Na twarzy cały czas miała uśmiech.
   – Dajesz. – Agata zaśmiała się, gdy obydwie ruszyły do biblioteki.
   – Sherlock skoczył i umarł, ale on nie umarł, bo jakby umarł, to nie byłoby trzeciego sezonu, a on jednak jest, więc nie mógł umrzeć~! – powiedziała na jednym wdechu, pod koniec chichocząc jak głupia.
   – A ty znowu z tym Sherlock'iem? – otworzyła drzwi do biblioteki i wpuściła niższą dziewczynę przed sobą.
   – Dzień dobry. – Sandra przywitała się z panią bibliotekarka i nauczycielką od PDŻ'u w jednym. – Może mi pani wytłumaczyć, jak to możliwe, że Sherlock skoczył z dachu i był martwy, ale żyje? – spytała i uśmiechnęła się, słysząc westchnięcie Agaty, która stała obok.
   – Nie wiem. Może to jakiś sen albo coś? – pani uśmiechnęła się do nich i odłożyła okulary, pokazując im filetowy zeszyt z Furby'm. – Wpiszcie się dziewczynki. – Agata wzięła od niej zeszyt i usiadła przy stole.
   – Wpiszesz mnie? – spytała niebiesko-oka, siadając obok.
   – Mhm... – odpowiedziała,a po chwili już oddała zeszyt. Sandra w tym czasie wyciągnęła telefon i przeglądała zdjęcia w folderze zatytułowanym ,,Sherlock''.
   – Ej, idziemy po Miki'ego? – zapytała po chwili, podnosząc się z miejsca, chowając telefon do kieszeni i zapinając bluzę. Wolała nie ryzykować tym, że Agata znów zacznie ją macać.
   – Okay. – widząc co robi, wyższa dziewczyna zaśmiała się i, ciągnąc ją za rękaw bluzy, wyszła z biblioteki idąc w kierunku klasy.
   Zrobił się tam już niezły tłok. Pomiędzy łazienką, dwoma klasami i jedną na wprost wyjścia na główny korytarz, był może 5 metrowy korytarzyk. Pomieścić się tam musiały trzy klasy i dziewczyny, które chciały skorzystać z łazienki.
   Dziewczynom od razu w oczy rzucił się chłopak w szarej bluzie z czarnymi paskami. Najbardziej rozpoznawalny był jego neonowy zielono-niebieski plecak. Na szczęście chłopak ten nie stał zbyt daleko w korytarzu, więc mogły dojść do niego, bez zbędnego przepychania się.
   – Hej! – przywitały się, przekrzykując innych uczniów. – Możemy ci coś powiedzieć?
   – Heej. No okay – odpowiedział im. Miał on jasną cerę, krótkie, gorzko-czekoladowe włosy i piwne oczy. Sandra wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić.
   – W ostatnim odcinku drugiego sezonu Sherlock'a, Sherlock skoczył z dachu i zginał, ale kiedy John był na jego grobie, to on stał za drzewami, więc nie mógł zginąć, bo inaczej nie byłoby trzeciego sezonu, więc on żyje, ale inni o tym nie wiedzą. Kumasz? – spytała po chwili. Chłopak wpatrywał się w nią chwilę.
   – Kumam. Ale to raczej nie możliwe żeby umarł, ale jednak żył. – zaśmiał się.
   – Oj no Mikii, bo ty nie rozumiesz – wyjęczała i poklepała go po ramieniu. – A obejrzysz Shelrock'a?
   – A ty obejrzysz The Walking Dead? – odpowiedział pytaniem.
   – Jak będę miała czas, to tak. - skwitowała. Agata w tym czasie stała obok i przeglądała wiadomości.
   Po chwili ludzi było jeszcze zdyszka więcej. Przy klasie stała już ¾ klasy. W tym trzy koleżanki Sandry i Agaty – Angelika, Jagoda i Beata.

   Cała trójka pogadała jeszcze chwilkę, po czym zadzwonił dzwonek, a oni zebrali się do klasy.

---------------------------

Ja tego osobiście nie skomentuje, powiem tylko tyle, że podobnie wygląda każdy dzień XD Tylko, że są bardziej zrypane, bo tego nie idzie oddać w opowiadaniu XDD Jak się Agata zgodzi, to może Wam pokażę jeden filmik, gdzie zabrała mi okulary XDD

niedziela, 6 kwietnia 2014

Sherlock – tłumaczenia cytatów, czyli druga część przerwy w opowiadaniu.

Postanowiłam zrobić kolejne tłumaczenia cytatów z ,,Sherlock'a'' ^ ^ Co do samego serialu dziś leci ostatni odcinek 2 sezonu~! *O* O 21:10 na TVP2 *A*
Więc... Zaczynamy~!

---------------------------------
,,Anderson, don't talk out loud. You lower the IQ of whole street.'' – Sherlock Holmes

,,Anderson, nie mów głośno. Zaniżasz IQ całej ulicy''

--------------------------------
,, C'mon! Where is her case? Did she eat it?'' – Sherlock Holmes

,, No dalej! Gdzie jest jej walizka? Czy ona ją zjadła?''

-------------------------------
,,Oh! You meant ,,spectacularly ignorant'' in a nice way.'' – Sherlock Holmes

,,Oh! Miałeś na myśli ,,spektakularnie ignorujący'' w dobrym znaczeniu.''

------------------------------
,, We solve crimes. I blog about it, he forgets his pants. I wouldn't hold out too much hope.'' – John Watson

,, Rozwiązujemy przestępstwa. Pisze o tym na blogu, on zapomniał swoich spodni. Nie pokładałbym w nim zbyt wiele nadziei.''

-----------------------------
,, A nice murder. That'll cheer you up.'' – Mrs. Hudson

,, Ładne morderstwo. To cię rozweseli.''

----------------------------
,,I'm in schock. Look --- I've got a blanket.'' – Sherlock Holmes.

,, Jestem w szoku. Spójrz --- mam koc.''

---------------------------
,, Four serial suicides, and now a note! It's Christmas! '' – Sherlock Holmes

,, Cztery seryjne samobójstwa, a teraz list! To święta! '' 
---------------------------
As Sherlock and John are handcuffing together )
Sherlock: Hmm. Bit awkward, this.
John: No one to bail us.
Sherlock: I was thinking more of our imminent and daring escape.
John: What?
Sherlock triggers a police radio, causing feedback in all the uniformed officers' microphones. As the nearest one yanks his earpiece out, Sherlock grabs his gun and backs away from everyone. )
Sherlock: Ladies and gentlemen, will you all , please, get on you knees?
No one moves; he fires twice into the air. )
Sherlock: Now would be good!
Lestrade: Do as he says!
John: J-just so you're aware, the gun is his idea. I'm just, uh, you know...
Sherlock: ( pointing the gun at John ) My hostage.
John: ,,Hostage'', yes, that works. That works. So what now?
Sherlock: Doing what Moriarty wants; becoming a fugitve. Run.

Kiedy Sherlock i John są skuci razem )
Sherlock: Hmm, trochę niezręczne, to.
John: Nikt nie wpłaci za nas kaucji.
Sherlock: Myślałem raczej o naszej szybkiej i brawurowej ucieczce.
John: Co?
Sherlock uruchamia radio policyjne, powodując zakłócenia we wszystkich mikrofonach umundurowanych oficerów. Kiedy najbliższy szarpie swoją słuchawkę, Sherlock zabiera jego broń i odwraca się do wszystkich. )
Sherlock: Panie i panowie, czy wszyscy siądziecie na kolana?
Nikt się nie ruszył; wystrzelił dwa razy w powietrze. )
Sherlock: Teraz powinno być dobrze!
Lestrade: Róbcie to co mówi!
John: Tylko dla waszej świadomości, broń to jego pomysł. Ja jestem tylko, uh, o wiecie...
Sherlock: ( przystawiając broń do John'a ) Moim zakładnikiem.
John: ,,Zakładnikiem'', tak, to działa. To działa. Więc co teraz?
Sherlock: Robimy to, czego chce Moriarty; stajemy się uciekinierami. Biegnij.

---------------------------
Sherlock: ( handcuffed to John ) Take my hand!
John: Now people will definitely talk.

Sherlock: ( przykuty do John'a ) Złap mnie za rękę!
John: Teraz ludzie definitywnie będą gadać.

--------------------------
Sherlock: I'm a fake.
John: Sherlock...
Sherlock: The newspaper were right all along. I want you to tell Lestrade, I want yu to tell Mrs. Hudson, and Molly, in fact, tell everybody who will listen to you.. that I created Moriarty for my own purposes.
John: Ok, shut up, Sherlock. Shut up. The first time we met – the first time we met you knew all about my sister, right?
Sherlock: Nobody could be that clever.
John: You could.

Sherlock: Jestem fałszywy.
John: Sherlock...
Sherlock: Gazety miały całkowitą rację. Chcę, żebyś powiedział Lestrade, chcę żebyś powiedział pani Hudson, i Molly, powiedz to każdemu, kto będzie Cię słuchał...to, że wymyśliłem Moriarty'ego dla własnego celu.
John: Ok, zamknij się, Sherlock. Zamknij się. Gdy spotkaliśmy się pierwszy raz – pierwszy raz, gdy się spotkaliśmy, wiedziałeś wszystko o mojej siostrze, prawda?
Sherlock: Nikt nie może być tak mądry.
John: Ty możesz.

---------------------------
Sherlock: This phone call, it's... it's my note. That's what people do, don't they? Leave a note...
John: Leave a note when?
Sherlock: Good-bye, John...

Sherlock: Ta rozmowa to... to mój list. To robią ludzie, czyż nie? Zostawiają list...
John: Zostawiają list kiedy?
Sherlock: Żegnaj, John...

---------------------------
Więc tak - to jest druga część cytatów z ,,Sherlocka''. Postanowiłam, że jak tylko ukażą się dwa komentarze ( nie ważne, czy pod jedną notką, czy pod dwoma po jednym ) streszczę się i dodam jeszcze rozdział w tym samym tygodniu ^ ^ Bo co jak co, ale komentarze strasznie motywują, a tu świeci takimi pustkami ;A;





sobota, 5 kwietnia 2014

Sherlock — tłumaczenia i cytaty, czyli przerwa w opowiadaniu.

Więc tak — rozdziału jeszcze nie ma, a to dlatego, że tym razem zamiast YouTube'a, wciągnął mnie przewspaniały serial — Sherlock. Co tu więcej mówić? Zakochałam się w bohaterach, fabule, otoczeniu, muzyce... ogólnie we wszystkim *O* <33 I co z tego, że jedna seria ma tylko trzy odcinki XD

Co do rozdziału, mam kawałek, więc obiecuję, że pojawi się niebawem :D

A teraz pytanie — po co robię tą notkę? Otóż, na urodzinach mojego kochanego dziadka, kiedy dorośli rozmawiali o swoich sprawach, ja wyciągłam swój zeszyt, w którym miałam zapisane cytaty z Sherlock'a, a jako, że mi się nudziło, przetłumaczyłam trzy ostatnie ^ ^
Po co je tu wstawiam? Nie wiem, ale być może dlatego, by nie świeciło tu tak drastycznymi różnicami w datach XD

----------------------------------------
,,You... you told me once that you weren't a hero. Umm, there were times I didn't even think you were human. But let me tell you this, you were the best man, the most human... human being that I've ever known, and no-one will ever convince me that you told me a lie, so there. I was so alone, and I owe you so much. But, please, there's just one more thing, one more thing, one more miracle, Sherlock, for me. Don't be... dead. Would you do that for me? Just stop it. Stop this. " — John Watson

,,Ty... powiedziałeś mi kiedyś, że nie jesteś bohaterem. Umm, był czas, kiedy nawet nie myślałem, że jesteś człowiekiem. Ale pozwól mi powiedzieć to, że byłeś najlepszym człowiekiem, najbardziej ludzką... ludzką osobą, jaką kiedykolwiek poznałem i nikt nie wmówi mi, że to było kłamstwo. Był bardzo samotny i wiele Ci zawdzięczam. Ale, proszę, jest jeszcze jedna rzecz, jeszsze jedna rzecz, jeszcze jeden cud, Sherlock'u, dla mnie. Przestań być... martwy. Zrobisz to dla mnie? Po prostu przestań. Zatrzymaj to."

-----------------------------
Sherlock: This is my cab. You take the next one.
John: Why?
Sherlock: You might talk.

Sherlock: To moja taksówka. Ty weźmiesz następną.
John: Dlaczego?
Sherlock: Mógłbyś rozmawiać.

------------------------------
John: Don't do that.
Sherlock: Do what?
John: The look.
Sherlock: Look?
John: You are doing the look again.
Sherlock: I can't see it, can I?
( John indicates mirror, Sherlock looks. )
Sherlock: It's my face.
John: Yes, and it's doing a thing. You're doing a 'We both know what's really going on here' - face.
Sherlock: Well, we do.
John: No, I don't, which is why I find the face so annoying.

John: Nie rób tego.
Sherlock: Czego?
John: Twój wzrok.
Sherlock: Wzrok?
John: Znów robisz to spojrzenie.
Sherlock: Nie mogę tego zobaczyć, czy mogę?
( John wskazuje na lustro, Sherlock spogląda na nie. )
Sherlock: To jest moja twarz.
John: Tak, i to ona robi tą rzecz. Robisz 'Obydwaj wiemy co się tutaj dzieje' - twarz.
Sherlock: Cóż, bo wiemy.
John: Nie, ja nie wiem, dlatego uważam tę twarz za irytującą.

-------------------------
Tak, no cóż, nie twierdzę, że te tłumaczenia są idealne XD Jakby nie było angielskiego uczę się dopiero od 10 lat ^ ^""" Niemniej jednak liczę na waszą konstruktywną krytykę i rady w kierunku do tego, co zrobiłam źle, co muszę poprawić, czy jaki błąd się pojawił :D
A teraz, moi drodzy, Noctem idzie spać ~^~

sobota, 15 marca 2014

Szczęście w nieszczęściu ~ 10

   Dni mijały im spokojnie na wspólnych spacerach, spędzania czasu przy kominku, oglądania filmów, czy chociażby wspólne picie gorącej czekolady. Szczęście i beztroskość wkradły się do ich życia i codziennych czynności, snując swój misterny plan, by pozostać tam jak najdłużej i pozwolić zastąpić złe wspomnienia innymi, znacznie przyjemniejszymi.
   Niestety nie zdawały sobie sprawy, że niedługo ta sielska atmosfera ulegnie drastycznej zmianie, a stare rany zostaną odkopane, przez pewne wypadki.


***


   Jasne promienie słoneczne przedostały się przez cienkie, jasne zasłony, oślepiając postać leżącą na łóżku. Jej blond włosy rozsypane były na poduszce, a oczy zmrużyły się, na wskutek niechcianej jasności. Chłopiec – który był ową postacią – mruknął coś niewyraźnie, odwracając się na bok, tak, że leżał teraz twarzą do ściany. Promienie jednak nie dały za wygraną i dalej oświetlały twarz chłopca, który poddał się i otworzył oczy, siadając na łóżku.
   Ziewnął przeciągle i przetarł oczy piąstkami. Nie chciało mu się wstawać, ale w chwili, gdy zatopił swoje bose stopy w miękkim dywanie, z zamiarem zaciągnięcia żaluzji, poczuł miły i wspaniały zapach, dochodzący z kuchni. Całkowicie rozbudzony założył na piżamę szarą, puchatą bluzę, a na nogi włożył puchate skarpetki, po czym ruszył do kuchni.
   Będąc w pomieszczeniu od razu uderzył w niego wspaniały zapach jajecznicy z przyprawami i ciepłego mleka.
   – Yuki! Wstałeś już, śpiochu? – zaśmiał się Kuro. Demon stał przy kuchence i pilnował śniadania. Ubrany był w zwyczajną, błękitną koszulkę i szare rurki.
   – Tak... Trudno byłoby zasnąć przy takich zapachach. – zachichotał i usiadł na krześle. Przy stole siedzieli również Mao i Mio; obydwoje w piżamach.
   – Yukiś, a wies co będzie na sniadanie? – zapytała Mao, uśmiechając się do niego. Roztrzepane włoski okalały jej twarz.
   – Podejrzewam, że jajecznica.
   – Zgadłes~! – w momencie, w którym dziewczynka to powiedziała, jej brat podsunął Yuki'emu tęczowy kubek, wypełniony ciepłym mlekiem.
   – Mleko dobrze robi rano – powiedział z uśmiechem.
   – Dziękuję. – Yuki wziął kubek w obie ręce i napił się ciepłej cieczy wzdychając z przyjemności. – To jest na prawdę pyszne.
   Kuro wyłączył gaz i wziął limonkową patelnię z jajecznicą. Podszedł do stołu i każdemu nałożył porcję na talerz. Odstawił patelnię do zjewu i usiadk obok blond-włosego chłopaka.
   – Smacznego – powiedział z uśmiechem, a reszta powtórzyła, po czym zaczęli jeść.


***


   – To na prawdę było pyszne! – wykrzyknął chłopiec, gdy razem z Kuro zmywali naczynia po obiedzie. Mao i Mio poszli się pobawić.
   – Oj już nie przechwalaj mnie. Wystarczyło znać się trochę na gotowaniu. – zaśmiał się i podał Yuki'emu talerz do wytarcia, co ten zrobił za pomoca białej ścierki w fioletową kratę. Odłożył talerz na suszarkę i zabrał się za wycieranie fioletowej miski.
   – Kuro – zaczął. – Nauczyłbyś mnie gotować? – podniósł na niego wzrok, nie przerywając wycierania.
   – Jeśli chcesz, to dlaczego nie – odpowiedział z uśmiechem, puszczając chłopakowi oczko. Bawiło go to, jak nieśmiało czasem zadawał pytania. Był w tym taki uroczy i niepewny swoich słów. Od czasu do czasu na jego policzkach widniały leciutkie rumieńce.
   Mgiełkę napięcia, która zdążyła ich otoczyć, rozwiała Mao, wbiegając do kuchni, zabierając dwa plastykowe kubki oraz butelkę soku i wybiegając zpowrotem do pokoju, w którym bawiła się z Mio. Yuki zaśmiał się cicho i odłożył miskę na suszarkę, biorąc ociekający wodą kubek od Kuro.
   Cisza, która zapanowała między nimi, nie była ani trochę przytłaczająca.
   – Może poszlibyśmi dziś na spacer, bo obiedzie? – rzucił pomysłem demon, wycierając zlew.
   – Moglibyśmy... – odmruknął blondyn, myśląc nad czymś.
   – Ale t-
   – Ne, Kuro – przerwał my Yuki. – Jak długo już u Ciebie jestem? – zapytał, nie patrząc na niego, tylko miętosząc w dłoniach ścierkę.
   – Na pewno jesteś tu więcej, niż pięć miesięcy – odpowiedział łagodnym i wesołym tonem. Kuro – tak jakby – ,,przygarnął" Yuki'ego pod swoje skrzydła zeszłego roku, kiedy lato chyliło się już końcowi. Zważywszy na to, że za paredziesiąt dni miałabyć już kalendarzowa wiosna, o czym przypominała pogoda za oknem, niski , uroczy chłopiec na pewno będzie tam dłużej niż pół roku.
   – To... Naprawdę bardzo dużo – przestał miętosić ścierkę i nadal trzymając ją w dłoniach, spojrzał na Kuro, delikatnie się uśmiechając.
   – Tak. – odpowiedział uśmiechem. – I wiesz co? Nie wyobrażam sobie teraz normalnego funkcjonowania bez ciebie. – demon zachichotał i wycierając ręce o spodnie, przytulił zażenowanego chłopca, którego blade policzki zmieniły kolor na blady róż.
   W chwili, kiedy demon go przytulił, obydwoje poczuli przyjemnie ciepły dreszcz rozchodzący się po ich ciałach, docierający do każdej komórki, każdego koniuszka palca. Otoczyła ich żadka, puszysta, lekko-różowa mgiełka intymności i uczucia, które jeszcze nie jest im znane.
   – Jesteś ciepły – stwierdził oczywistość niższy chłopak.
   – A ty za to jesteś strasznie zimny. – spojrzał na niego, odchodząc od niego na długość ramienia i kładąc dłonie na jego ramionach. – Nie jest ci zimno? Bo wiesz, ogrzewanie włączam później, ale jeśli chcesz-
   Jego słowny potok przerwał cichy śmiech Yuki'ego i jego drobne dłonie, na rękach Kuro.
   – Dam sobie radę. Pójdę się przebrać i założę któryś z twoich swetrów. – ponownie zachichotał, odciągnął od siebie ciepłe ręce demona i pognał na górę.
   – Głupek. – zaśmiał się ciepło Kuro i mimo protestów chłopca, rozpalił w kominku i włączył ogrzewanie. Dodatkowo wstawił wodę na czekoladę z pianką.


***


   Na górze natomiast, Yuki miał prawdziwy dylemat; nie wiedział, który ze swetrów wybrać! Miał ich do wyboru aż pięć – granatowy, z brązowymi wstawkami, typowo świąteczny, galaktyczny, w paski i tęczowy. Przymieżał każdy, ale i tak nie wiedział, w którym będzie mu lepiej.
   Westchnął cierpiętniczo i jeszcze raz spojrzał na łóżko.
   Postanowił.
   Zamknął oczy i mrucząc pod nosem wyliczankę, wodził palcem po każdym swetrze. Gdy wyliczanka dobiegła końca otworzył oczy, a jego wzrok padł na czarny sweter z motywem galaktyki.
   Uśmiechnął się z satysfakcją i zrzucił bluzkę od piżamy. Założył sweter; okazało się, że rękawy są trochę za długie, a sam ciuch sięga mu za pośladki.
   Jako, że miał już na sobie czarne rurki i miękkie skarpetki, złożył swetry, schował je do szafy i zszedł na dół, przy akompaniamencie gwizdka czajnika.
   – Wstawiałeś wodę? – spytał zdziwiony, gdy stał już w kuchni. Od razu wyczuł, że zrobiło się odrobinę cieplej. Chciał prostestować, ale cieniutki głos w jego głowie mówił mu, że nic by tym nie wskórał, więc uśmiechnął się tylko lekko. – Naprawdę, nie musiałeś.
   – Ale chciałem – odpowiedział Kuro wsypując jednocześnie po cztery łyżki czekolady do kolorowych kubków. Zalał je wodą, zamieszał, dolał mleka i położył na wierzch parę pianek, po czym podał kubek Yuki'emu. – A oto i czekolada. – zaśmiał się.
   – Hah, dziękuję. – chłopiec szerzej się uśmiechnął i upił łyk czekolady, a jego oczy od razu mocniek rozbłysły. Na policzkach pojawiły się lekkie rumieńce, a gdy odstawił kubek jego dolną wargę zdobił czekoladowy wąs. – To jest przepyszne~!
   – Cieszę się, że ci smakuje – odpowiedział demon z uśmiechem i dotykając lekko ramienia chłopca, ruszył z nim do salonu, w którym bawili się bliźniacy. – Chodźmy zobaczyć, co robią te małe urwisy. – teraz zaśmiał się naprawdę głośno.

_____________________

I nowy rozdział~! W pare minut od notki przepraszającej~! Wow~! XD Miłej nocy życzę :3


Przepraszaam ;AA;

Chcę przeprosić, że tak długo musicie czekać na nowy rozdział ;A; Mam go w połowie, ale ciągle brak mi motywacji do dalszego pisania, a gdy chcę się za nie zabrać, zajmuje mnie coś innego. Ostatni dobry tydzień — po szkole — byłam pochłonięta przez filmiki dwóch vlogerów: danisnotonfire i AmazigPhil. Dostałam obsesji na ich punkcie ^-^""
Aczkolwiek szczerze mówię — i zarzekam się — że gdy tylko opublikuję tę notkę, zabieram się za dokończenie rozdziału ^-^
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru,
Noctem ^-^

czwartek, 27 lutego 2014

Takie informacje ^3^

Hejo ^3^
To taka krótka notka, w której chciałabym poinformować Was o tym, iż zmieniłam nazwę swojego konta... Czy jak to się tam nazywa xD
Z Kimichi, będzie wyświetlała się teraz nazwa Noctem. Ot, tak po prostu ^_^
Co do rozdziału będzie on niebawem ^ ^ Może w weekend? Nie wiem xD Jak na razie życzę Wam miłego wieczora w Tłusty Czwartek i wesołego piątku :D
Powiecie, ile pączków wszamaliście?

Pozdrawiam,
Noctem :D

czwartek, 6 lutego 2014

Szczęście w nieszczęściu ~ 9

   Święta i nowy rok minęły w przyjemnej atmosferze. Śniegu było pełno, niestety, tak samo jak i lodu. Gołe gałęzie drzew pokryte były grubą warstwą śniegu, która obsypywała przechodniów, gdy tylko jedna z nich załamała się upuszczając ciężar na niej spoczywający. Chodniki i ulice pokrywał lód, skryty pod cienką warstwą białej czapy, co sprawiało, że ludzie dość często wywracali się, gdy spieszyli do czegoś nie zważając na to, że pod śniegiem mogą czekać niespodzianki.
   U Kuro i Yukiyi niewiele się pozmieniało. Chłopiec w czasie ferii – które teraz miał – zajmował się bliźniakami, podczas gdy demon pracował w swoim biurze. Często wieczorem siadali całą czwórka przy kominku i oglądali rodzinne komedie w telewizorze. Czarno-włosemu bardzo potrzebne było uczucie posiadania jakiejkolwiek rodziny. Dzięki temu czuł się niesamowicie szczęśliwy. Tak, jakby ta część z niezbyt szczęśliwego okresu jego życia zniknęła, a na jej miejsce wstąpiła zupełnie inna, wesoła, która każdym dniem karmiła go chęcią do życia. Na myśl, że tak może być już zawsze, od środka zalewało go przyjemne ciepło i rodzinna miłość do bliźniąt i biało-włosego chłopaka. Bardzo chciał, aby to wszystko w najbliższej przyszłości okazało się prawdą.
   Drewniane orzechowe drzwi od łazienki otworzyły się, a z samego pomieszczenia wyszedł niski chłopiec z turbanem na głowie zrobionym z puchatego, błękitnego ręcznika. Ubrany był w białą koszulkę i dresowe, czarne spodnie. Ręce trzymał na ręczniku wycierając nim głowę. Skierował się do salonu, a będąc tam od razu napadła go Mao.
   – Yuki, porysujesz ze mną? – zapytała uśmiechając się szczerbato do niego. Pare dni temu wyleciał jej przedni ząb, co wyglądało uroczo w połączeniu z jej szerokim uśmiechem.
   – Nie teraz, dobrze? Za chwilkę. – Chłopiec potargał włosy dziewczynki.
   – No... okay – dziewczynka uśmiechnęła się ponownie i wróciła na dywan, gdzie siedział Mio w otoczeniu kredek i kartek.
   – Nie boisz się, że Ci upaprają dywan? – zaśmiał się chłopiec, zwracając swe słowa w stronę, siedzącego na fotelu, Kuro.
   – Nie za bardzo mnie to obchodzi. – demon odpowiedział uśmiechem. – Wytrzeć ci te włoski? – zaśmiał się i poklepał miejsce przed sobą. Fotel był w miarę duży, więc mógł ich pomieścić.
   Yukiya zarumienił się lekko, ale pokiwał głową zajmując wskazane wcześniej miejsce. Kuro od razu położył swoje dłonie na ręczniku i zaczął nimi ruszać, wycierając głowę chłopca. Ten natomiast przymrużył oczy, mrucząc cicho. Uwielbiał, gdy ktoś głaskał go po głowie, czy plecach, bądź po prostu bawił się jego włosami. Dla niego to uczucie było nieporównywalne z żadnym innym.
   Słysząc mruczenie chłopca Kuro zachichotał cicho, a po chwili zaprzestał wycierania mu głowy i magią przywołał do siebie drewnianą, lakierowana na błękitny kolor szczotkę, ze złotymi zdobieniami na obudowie. Odłożył szczotkę na swoje prawe udo i ściągnął Yuki'emu ręcznik z głowy. To, co mu się ukazało, strasznie go zdziwiło.
   – Yukiś... Farbowałeś włosy? – spytał, przeczesując między palcami pasmo włosów, które niegdyś były czarne. Teraz bowiem, miały wspaniały kolor platynowego blondu i nie kręciły się już tak, jak dawniej. Co prawda nadal były zakręcone, ale tworzyły raczej urocze loczki, które okalały twarz chłopca siedzącego przed nim.
   – Nie, a co? – dopiero, gdy chłopiec odwrócił głowę spostrzegł, o co chodziło demonowi. – Aaa, widocznie farba już zeszła – oznajmił i, jak gdyby nigdy nic, uśmiechnął się promiennie.
   – Czyli twoje carne włoski były farbowane – stwierdziła dziewczynka, podbiegając do fotela i wdrapując się chłopcu na nogę. Przez to, że straciła ząb zaczęła uroczo seplenić. – Ale tak ci ładniej. – uśmiechnęła się.
   – Dziękuję i tak, to była farba. Nie sądziłem, że zejdzie tak późno.
   Kuro cały czas był oszołomiony, więc się nie odezwał, lecz cały czas studiował fryzurę. Nie mógł się nadziwić tym, jak dzięki jasnym włosom, Yuki jeszcze bardziej przypomina mu aniołka z ziemi. Zastanawiał się, od kiedy nieodłączna stała się myśl, że chciałby, by ten drobny chłopiec został tu na zawsze z nimi. Wiedział, że decyzja należy do niego, ale nie mógł dopuścić do siebie świadomości, że chłopiec może odmówić. W pewnym sensie przywiązał się do niego tak, że nawet dzień spędzony bez jego towarzystwa, jest dniem straconym.
   – Więc mówisz, że farbowałeś włosy, tak? – mruknął. – Więc tak mnie ciekawi, czy czasem nie nosisz soczewek? – wypalił z uśmiechem na twarzy.
   Yukiya zarumienił się i spuścił lekko głowę.
   – No... W sumie... To tak... – powiedział, jąkając się.
   Uśmiech Kuro, jeśli to możliwe, poszerzył się jeszcze bardziej.
   – A pokażesz swoje prawdziwe oczęta? – wymruczał, na co chłopiec jeszcze bardziej się zarumienił.
   – Okay, tylko poczekaj chwilkę. – Yuki wziął ręcznik z kolana demona i pobiegł do łazienki.
   Będąc w pomieszczeniu zamknął za sobą drzwi, po czym odwiesił ręcznik na srebrny wieszak na ścianie.
   Łazienka nie była zbyt duża. Utrzymana była w kolorze błękitu i srebra. Na ścianie naprzeciwko drzwi znajdywało się średniej wielkości lustro oraz dwie wysokie szafki, po obu stronach lustra. Ustawione były tak, że zajmowały całą ścianę. Po lewej stronie stała duża, błękitna wanna z prysznicem, zasłoną i pięknymi, srebrnymi zdobieniami oraz nóżkami. Nieco dalej od niej, a bliżej drzwi, znajdywała się biała umywalka, z błękitnym kranem, kurkami i zdobieniami wokół muszli. Nad nią zawieszone było lustro, z przyczepioną do niego, równie szklana półką, na której znajdywało się błękitno-srebrne pudełko z szczoteczkami, obok którego leżała pasta do zębów. Ubikacja znajdywała się po prawej stronie łazienki. Była to błękitna muszla klozetowa z białą klapą. Po jej lewej stronie stała mała, błękitna półka, z mozaiką przedstawiającą ocean o zachodzie słońca. Na niej stało parę plecionych koszyczków, w których znajdywały się szczotki i grzebienie do włosów, parę gumek należących do Mao, chusteczki i inne przydatne rzeczy. Na samym środku łazienki leżał puszysty, błękitny dywan.
   Yuki podszedł do lustra zatapiając bose stopy w mięciutkim dywanie i rozkoszując się tym uczuciem. Sięgnął palcami do oczu i wyciągnął czarne soczewki, odkładając je do pudełeczka znajdującego się na szafce. Spojrzał na siebie w lustrze.
Tak naprawdę jego oczy nie były czarne. Były za to strasznie ciemno-niebieskie, jak burzowe niebo podczas nadchodzącego sztormu. Soczewki zaczął nosić od czasu wypadku rodziców i brata. Jako, że wtedy właśnie była burza, a on obwiniał się za ich śmierć, znienawidził swój kolor oczu. Z czasem przypatrywał się im i widział wtedy wszystkie wesołe chwile podczas burz, gdy rodzina jeszcze żyła, ale zaraz potem zostały one zastępowane tym jednym wydarzeniem.
   Chłopiec westchnął, odgarnął sobie, jeszcze trochę wilgotną, grzywkę z czoła i ruszył z powrotem do salonu.
   – Jestem – powiedział z uśmiechem, podchodząc do fotela i stając przed nimi.
   Kuro uśmiechnął się, złapał chłopaka za biodra i pociągnął na jego poprzednie miejsce. Nie wysłuchując jego oburzeń sięgnął po szczotkę i – z namaszczeniem – zaczął czesać jego włosy.
   – Wydawało mi się, że chciałeś zobaczyć kolor moich włosów? – spytał oburzonym tonem, mając wydymane policzki, dzióbek i lekko zmrużone oczka.
   – No tak, ale jeśli będziesz chodził z mokrą, i w dodatku nierozczesaną głową, podczas zimy, to możesz się przeziębić. A tego nie chcemy. – w końcu demon odłożył szczotkę i pogładził chłopca po głowie, na co ten lekko zamruczał. Kuro uśmiechnął się i posadził go sobie na kolanach, by móc przyjrzeć się jego twarzy.
   Yuki na policzkach miał lekkie, bladoróżowe rumieńce. Oczy miały w sobie radosne iskierki, a także odbijał się od nich blask kominka, które znajdował się po ich lewej stronie. Jednak to ich kolor i jego głębia tak naprawdę przyciągnęły wzrok demona. Nigdy nie widział człowieka, ba, czy nawet odmieńca, który miałby tak błękitne oczy. Przyciągały one swoją głębią, a gdy się w nie wpatrzyło miało się wrażenie, jak gdyby płynął w nich sam ocean.
   Chłopiec zarumienił się pod wpływem uważnego spojrzenia, jakim obdarzał go Kuro. Nie widział, by ktoś kiedykolwiek patrzył w jego oczy z większym skupieniem. Dzięki temu sam również mógł przyjrzeć się oczom demona, które miały kolor niczym najgłębsza krew. Teraz, od blasku kominka, przypominały dwa, roziskrzone ogniem, rubiny.
   – Masz naprawdę piękne oczka – powiedział z uśmiechem demon i odsunął swą twarz od odpowiednika chłopca.
   – Ty również. – Yuki uśmiechnął się do niego promiennie.
Kuro również odpowiedział uśmiechem i magią odłożył szczotkę na jej pierwotne miejsce w łazience.
   – To polysujesz ze mną? – chłopiec odwrócił się w stronę głosu. Mao stała przy fotelu z blokiem rysunkowym i kredkami w dłoniach.
   – Tak, chodźmy.

~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~

A oto i kolejny rozdział SwN~! Cieszcie się, tak jak ja~! Ja się cieszę, bo wreszcie skończyłam go pisać XDD Jednak ferie dobrze wpływają na człowieka ^A^ Ale katar i kaszel, od którego bolą płuca, to już nie ;w; Niemniej jednak, mam nadzieję, że rozdział się Wam podobał ^ ^ Pozdrawiam~!


wtorek, 4 lutego 2014

Versatile Blogger Award


Dziękuję Słodkiemu Tofikowi za nominację ^ ^

Co zrobić będąc nominowanym do Versatile Blogger Award?
  • Podziękować nominującemu bloggerowi.
  • Pokazać nagrodę Versatile Blogger Award na swoim blogu.
  • Ujawnić siedem faktów o sobie.
  • Nominować 7 blogów lub więcej.
  • Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.

Siedem faktów o Kimichi~ ^A^


1. Uwielbiam plastry * U * Używam ich tak mało, że nawet na najmniejsze zadrapanie naklejam plaster xD
2. Kiedy mam coś załatwić na własną rękę cała pewność siebie ode mnie odchodzi, a zastępuje ją straszna nieśmiałość. Zazwyczaj wtedy zaczynam pytać kogoś innego, czy nie załatwiłby jakiejś sprawy za mnie ^ ^””
3. Chodzę na kantatę (le szkolny chór) :D
4. Nie wiem, czy czasem już o tym nie wspominałam, ale urodziłam się o miesiąc za wcześnie xD
5. Uwielbiam czytać książki * U * Po prostu U-W-I-E-L-B-I-A-M * A *
6. Żyję Harry'm Potter'em ;w; Kocham wszystkie części i żałuję, że dopiero od niedawna zaczęłam czytać książki ;A; Ogólnie moimi ulubionymi postaciami są: Harry, Draco, Snape, Syriusz, Remus, Tom Riddle, Lucjusz Malfoy i bliźniacy Weasley ^ ^ Do tych zwariowanych rudzielców nie zraziły mnie nawet opowiadania, w których byli strasznymi dupkami >w< (Tego nie można powiedzieć o Ron'ie XDD) Jak się już możecie domyśleć: KOCHAM I UWIELBIAM DRARRY ♥♥♥
7. Siódemeczka będzie najdziwniejsza (Jak dla mnie, bo o tym piszę XDD ) Uwielbiam facetów w okularach * U * Są tacy szekszi UoU W ogóle faceci mają takie fajne tyłki oAo Takie jędrne i boszkie ^A^ No po prostu cud, miód i maliny ~A~

I to były już wszystkie wariacje Kimichi~ Dziękuję za uwagę XD

Blogi, które nominuję:

Niestety jet tych blogów tak mało >w< Mam zupełną pustkę, jaki blog mogłabym nominować, bo zwyczajnie jest tak, że nie wszystkie komentuję >O<

Nawet nie wiecie, jak się ciesze z tego, że moja najdziwniejsza wariacja przypomniała mi się dopiero po wypisaniu wszystkich siedmiu XD

Jeszcze raz: Dziękuję Ci Tofiku ^ ^

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Liebster Award x 2 xDD *UUU*

Witam~! Taak, nadal niema rozdziału, ale spokojnie~! Mam już połowę :D A dzisiaj zajmiemy się odpowiadaniem na pytania xDD Tak, znów Liebster Award xDD I to aż dwa~! A że nie chce robić mi się dwóch osobnych postów, to odpowiem na wszystkie dwa zestawy tutaj ^ ^
_____________________________________________________________________

Co to jest Liebster Award?
,, Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za ,,dobrze wykonaną robotę''. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość do ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował. ''

~Pytania od ShiroiOkami~

1. Jakie książki czytasz?

Hm... Fantsy, przygodowe, horror, thriller, poradniki, mangi (To siem zalicza~? ) i to chyba tyyle xDD

2. Gdybyś miał(a) zabrać ze sobą na bezludną wyspę 3 rzeczy, co to by było?

Zastanówmy się... Telefon z internetem (w tym GG) by nie popaść w paranoję przez niegadanie z ludźmi, jakąś broń (scyzoryk lub coś), by mieć czym się bronić i książkę, która mogę czytać pare razy, a i tak by mi się nie znudziła :DD

3. Twój najlepszy przyjaciel chce zrobić totalną głupotę. Co robisz?

Próbuję go od tego odciągnąć, a gdy nie poskutkuje to nagrywam to wszytko XD

4. Jakie masz zainteresowania?

Anime, manga, yaoi, książki, rysowanie, pisanie, śpiewanie, czytanie, oglądnie komedii xDD

5. Kim chcesz być jeśli chodzi o zawód (nie uwzględniając polskich realiów odnośnie utrzymania się z kilku groszy :P ) ?

Pff... Chciałabym zostać pisarką, lub artystką/malarką xDD Bo nie wiem, czy istnieje coś takiego, jak zawód rysownika OmO

6. Gdybyś mógł/mogła zmienić coś na świecie, co by to było?

Trudne pytanie xDDD Chyba.... Nie wiem... starałabym sie zaradzić coś w świecie tolerancji... Lub zrobiłabym darmowe telefony (z abonamentem itp. xD ) :D

7.  Jak wyglądają Twoje wymarzone wakacje?

Ciepło + laptop/telefon + otwarte okno lub balkon + kanapa + lody = HAPPY~! *u*

8. Co najlepiej pozbywa się stresu/zmęczenia/zdenerwowania z ciebie? 

Nie wiem xDD Jeśli chodzi o zmęczenie, to spanie lub gapienie się w TV xD Zdenerwowanie? Krzyczenie, trzaskanie drzwiami, lub płakanie xDD A stres? Nie mam zielonego pojęcia xDD

9. Gdybyś mógł/mogła uczyć się tylko tego czego chcesz, co by to było ( co najmniej 5 rzeczy, może być spoza przedmiotów szkolnych)

1. Plastyka
2. Muzyka
3. Psychologia xD
4. Kaligrafia
5. Języki obce ^ ^

10. Co sprawia, że musisz się bezwarunkowo i szczerze uśmiechnąć?

Zdjęcie klasowe i dentysta xDD

11. Skąd wziął się pomysł, żeby pisać i utworzyć bloga?

Jeszcze do niedawna pamiętałam, ale teraz... Wypadło mi z głowy xDD Chyba po prostu chciałam sprawdzić swoje możliwości i czy ktoś będzie to czytał :D

____________________________________________________________________

~Pytania od Madam Black~

1)Co skłoniło się do założenia bloga~?

Napisałam wyżej ^ ^

2)Dlaczego akurat yaoi~?

A tak jakoś xDD Bo jest szłodziachne xDD

3)Ukochane anime/manga? 

Kuroshitsuji I i II XDD

4)Co najczęściej daje ci inspiracje~? 

Życie, szkoła i zabawne sytuacje xDD

5) Od kiedy piszesz opowiadania? 

Tak na serio, to chyba od dwóch lat wstecz xDD Nie pamietam xD Wybacz, ale jestem straszną sklerotyczką xDD

6)Ulubiony kolor?

Wszystkie odcienie pasteli, ale również: brzoskwiniowy, różowy, czarny, czerwony, biały (Kłaniają się one-shoty o Tsuki'm i Roppi'm xD ), srebrny, złoty, zielony, czerwony (Ach, kochane Drarry xDD ) i to chyba wszystko ^ ^

8)Dp jakiego żywiołu byś się upodobniła? i Dlaczego?

Do powietrza ^ ^ Ponieważ, tak samo jak ono, czasem jestem łagodna i milusia, a czasem ostra i porywcza ^ ^

9)Ulubiona książka?

Harry Potter, Ścieżki Avenidów, Kod Królów, Wymazane imię, Dom Tajemnic, Ocean na końcu drogi... ach, dużo ich jest xD

10)Ulubiony zapach?

Prawdopodobnie... Limonka i truskawka, multiwitmina, lub wanilia i jabłko ^ ^

11)Masz jakieś motto~?

Nie mam xDD

_________________________________________________________

Tak sobie teraz myślę... że nominacje do Liebster Award dodam w osobnym poście, lub nawet tu, ale później, ponieważ muszę się zastanowić, jakie blogi wybrać ^ ^ 

Pozdrawiam~!