Tyle Was tu było *O*

czwartek, 8 sierpnia 2013

Znasz mnie jak nikt inny ~ 12

Kei
       Odstawiłem Ritsu na kanapę, słysząc dzwoniący telefon. Kto mógł się do mnie dobijać  o ... 18?
       Numer nieznany. Zdziwiłem się, ale odebrałem.
       - Halo, Kei? - usłyszałem dziewczęcy głos. Wiedziałem, do kogo należał.
       - Tak. O co chodzi Ayako? - odpowiedziałem i zapytałem jednocześnie.
       - Mam do Ciebie sprawę. - powiedziała poważnym tonem. Przerażała mnie tym, bo zawsze gdy się spotykaliśmy miała wesoły ton głosu.
       - Jaką...? - zapytałem ponownie i usiadłem na fotelu.
       - To nie jest rozmowa na telefon...- zrobiła lekką przerwę. - Proszę przyjdź. - i się rozłączyła.
      Nie wiedziałem, o co chodziło, ale skoro Ayako mówiła to takim poważnym tonem powinienem to sprawdzić.
       Zaniosłem Ritsu do mamy, oznajmiając, że wychodzę. W korytarzu założyłem buty i wyszedłem.
       Mimo godziny na dworze żar ciągle lał się z nieba. Mogłem bez problemu stwierdzić 38 stopni celsjusza. Przeszedłem szybko tą paro metrową trasę, po czym zapukałem do drzwi sąsiedniego domu.

Ayako

       Gdy rozłączyłam się, usiadłam na krześle. Obok mnie Kuro jadł karmę.
        Czekając na Kei'a położyłam się na stole, aż usłyszałam dzwonek do drzwi. Poderwałam się z krzesła, a to omal co by się nie przewróciło i spadło na ziemię.
         Podbiegłam do drzwi, po czym otworzyłam je z rozmachem.
         - Właź. - powiedziałam i wciągnęłam Kei'a do środka za poły ubrania.
         - Dobry. - przywitał się. - To o czym chciałaś pogadać? - zapytał ściągając buty.
         - Chciałabym, żebyś pogadał z Ai'em. - nie. To nie była część mojego planu.
         - Dlaczego? - zapytał ponownie lekko zdziwiony.
         Westchnęłam i kazałam mu kierować się za mną. Weszliśmy do kuchni, po czym wskazałam mu krzesło gestem dłoni, a On na nim usiadł. Sama zajęłam miejsce naprzeciwko, a następnie położyłam między Nami pozytywkę.
         Kei zmarszczył brwi i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Oparłam się wygodniej o oparcie i zaczęłam opowiadać.

***

        - Więc chcesz, abym poszedł do Niego i dowiedział się, czemu tak zareagował? - spytał po chwili.
        Przytaknęłam.
        - Zamknął się w pokoju i od tego czasu nie wyszedł. - wiedziałam, że posyłam go na ciężkie zadanie. Ai potrafił być uparty jak osioł. - Więc...porozmawiasz z Nim?

Kei

       Zgodziłem się; chciałem pomóc moim przyjaciołom w takiej sytuacji.
       Poszedłem na górę, następnie delikatnie zapukałem do kasztanowych drzwi. Usłyszałem ciche 'prosze' i wszedłem.
       W pokoju panował półmrok. Z tego co się orientuję, była prawie 20. Ai siedział na parapecie, otoczony poduszkami. Kolana miał pod brodą, a w dłoniach ściskał swojego królika. Patrzył się na swoje stopy.
        - Hej. W porządku? - podszedłem do Niego. - Wiesz, jak chcesz, to możesz się wygadać. Możliwe, że to pomoże. - uśmiechnąłem się lekko, a On spojrzał się na mnie i, trochę smutniej, ale oddal uśmiech.
         Posunął się na parapecie; czyli robił mi miejsce. Usiadłem obok Niego, a On zaczął opowiadać patrząc się na maskotkę przed sobą.
         - Więc, - zaczął - gdy mieliśmy po 5 lat, ojciec jeszcze mieszkał z Nami. Było całkiem fajnie i wesoło. Ale pewnego dnia, gdy Ayako była u babci, a ja leżałem chory w domu, tata wrócił jakiś...inny. - zrobił lekką przerwę i westchnął. - Zszedłem wtedy na dół, do kuchni, bo chciało mi się pić. Jednak zatrzymałem się na ostatnim schodku słysząc krzyki z korytarza. Jak każde dziecko - byłem ciekawy, więc skryłem się za ścianą i przyglądałem się temu zajściu. Rodzice się popychali... - znów westchnął i zabrał oddech. - Tata uderzył mamę pare razy w twarz, a Ona upadła na ziemie, łkając. Zauważyłem, że zbliża się do schodów, więc uciekłem do pokoju. Wtedy z radia w kuchni leciała ta melodia, co z pozytywki... - głos zaczął mu się łamać, a po chwili w oczach miał łzy. - M-myślałem, że o tym zapomniałem, że..że to do mnie już nie wróci...
        Zauważyłem, jak łzy spływają po jego policzkach, więc przysunąłem się do Niego i przytuliłem, uspokajająco gładząc go po plechach.
        Ai głośno łkał w moją koszulkę, mocząc ją, ale ja nie przejmowałem się tym specjalnie. Widać, że dusił to w sobie, a prawdopodobnie nie miał tego komu powiedzieć, lub nie chciał.
        Płakał dobre 10 minut, aż się uspokoił. Odsunął się ode mnie, a ja go puściłem, choć był przyjemnie ciepły i chciałem go tak trzymać cały czas.
        Na policzkach miał ślady łez, a oczy miał czerwone.
        - Gomen...- zaśmiał się lekko. - Zamoczyłem Ci łzami koszulkę.
        - Nie szkodzi. - uśmiechnąłem się. On oddał to w swój uroczy sposób, który uwielbiałem. - Lepiej? - spytałem.
        Ai pokiwał głową.
        - O wiele. Dziękuję. - przytulił mnie w ramach podziękowań, a mnie znów uderzył jego słodki, limonkowo-truskawkowy zapach, ale chwile potem już go nie było.
       - To jak? Idziemy na dół? - spytałem znów, wstając. On poszedł w moje ślady kiwając głową.
       Zeszliśmy na dół, gdzie Ayako bawiła się  z kotem.
       Odwróciła się do Nas i uśmiechnęła.

Ayako

      Ucieszyłam się, gdy ich zobaczyłam. Ai odzyskał wesołe iskierki w oczach. Podszedł do kota i podrapał go za uchem.
       - Jak go nazwałaś? - spojrzał na mnie swoim roziskrzonym spojrzeniem.
       - Kuro. - odpowiedziałam z uśmiechem.
       - Kuro-neko-chan~ - wyśpiewał, a kot miałknął. Oboje z Kei'em zaśmialiśmy się.
       - Pójdę już...- rzucił niepewnie brunet.
       - Czekaj~. - zatrzymałam go rzutem w Niego piłką od tenisa, a potem do Niego podbiegłam, trzymając ową piłkę w dłoni. - Zostań jeszcze. Musimy uczcić to, że przywróciłeś mi brata. - uśmiechnęłam się.
        Brunet próbował się wyminąć i już otwierał usta, ale uciszyłam go ruchem ręki.
        - Nie wnoszę sprzeciwu. - dodałam. Kei poległ, a Nas dobiegł śmiech Ai'a, który trzymał Kuro-chan'a na rękach. Kot mruczał zadowolony.
        - Bądź pewny, że przez tego potwora szybko nie zawitasz w domu. - zaśmiał się.
        Tak też było. Poszłam do sklepu kupić trzy kartony soków, do których zawsze miałam słabość - a inni nawet stwierdzali, że mam bzika na ich punkcie -  dlatego nie mogło ich zabraknąć. Kupiłam sok bananowy, grejfrutowy i pomarańczowo-jabłkowy. Zamówiliśmy jeszcze pizzę i zaczęliśmy mini party.

***

        Kei do domu wrócił około 23. Ai poszedł spać o 22:30. Nigdy nie lubił długo siedzieć.
         Zaśmiałam się. Kuro usnął na kocu w koszyku, który położyłam koło swojego łóżka. Ja natomiast siedziałam na meblu w piżamie przeglądając pogodę w telefonie. Kolejny tydzień upałów. Zdycham.
         Westchnęłam. Położyłam telefon na szafce koło łóżka i poleciałam na poduszkę. Nawet przy otwartym oknie było duszno.
           Miałam dziwne uczucie, gdy spałam, lub leżałam w nocy odkryta. Ale jak mus, to mus. Nie chcę rano budzić się jako plama.
           Zamknęłam oczy i nawet nie zauważyłam, gdy usnęłam.
------------------------------------------------------------------------
Znowu wyszło jakieś takie krótkie, chociaż w zeszycie miało 10 kartek ;-; Ale nie wnikam. Toż to czarna magia jest.
Niemniej jednak mamy kolejny rozdział ZMJNI~! Jak się podobał? Oczekuję odpowiedzi w komentarzach ^U^
Pozdrawiam~!
Kimi~

1 komentarz:

  1. Jestem na biwaku, ale mnie kurka zostawili do pilnowania namiotów więc mogę spkojnie komentować c:
    Rozdział mi się podoba :3 wesoły i lekki ^^
    Nogi mi się fajczą.. Za blisko ogniska x-x
    Nju. Troche krótki, ale mimo wszystko jest okej :3
    Pozdrawiam!
    Aiko Hori

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za skomentowanie ^ ^ Komentarze dają WIELKIEGO kopa do dalszej pracy :D