Tyle Was tu było *O*

środa, 9 stycznia 2013

Oddalony o jedno życie - dodatek


Skoro Soyame długo nie dodaje rozdziału to ja coś dodam własnego autorstwa :) Mam nadzieje że ci się spodoba Soya-chan ^^
*Dla bliskich mi osób którzy odeszły*
-Tato (W życiu go nie widziałam, ale mam nadzieje  że żyje.) [*]?
-Maria i Adam K. (Moja bliska rodzina ciocia i wujek. Ich historia miłosna porusza serca.) [*]

 "Oddalony o jedno życie"

       Czułem jak cichy wiatr kołysał moje kruczo czarne włosy, a on trzymał mnie w ramionach i nie chciał Puścić. Słyszałem jak cicho szlochał ale nie byłem tego pewny, równie dobrze mógł być to deszcz, w którym pomału się zatapiałem. Chciałem go pocałować, powiedzieć mu że wszystko będzie dobrze, ale jak bym stracił głos nie mogłem z siebie wydobyć ani jednego słowa. Jedynie co wymsknęło się z moich ust to (dlaczego?). W mojej głowie rozległ się głos (Bo tym jest prawdziwa miłość). Potem wybuchłem płaczem bo po tylu latach zrozumiałem czym jest to uczucie, następnie była już tylko przerażająca ciemność…
*** ***
       Człowiek żyje co najmniej 50lat ale także dożywa nawet 100lat tak niewiele czasu a tak dużo przygód, trudno jest pożegnać się z tym światem. Anioły mogą wszystko mają skrzydła, więc latają a ludzie tylko o tym marzą by mieć skrzydła…Spójrz w niebo i pomyśl co będzie jutro czy coś zauważyłeś jeśli tak to na pewno to że twoje życie jest jak serial, odcinki się powtarzają. Miłość… wiem co to jest, mylisz się i to tak bardzo! Nigdy nikt nie zrozumie co to jest tak na prawdę miłość nawet anioły jej nie pojmują… Niewiadome czy nawet bóg choć ją stworzył, może wiedzieć jaka na prawdę jest. Jeśli naprawdę by ludzie kochali to by nie było tak że odchodzą od siebie porzucając się nawzajem i nie kocili by się… Chociaż może jednak znalazł by się ktoś na ziemi kto by ją pojął…
*** ***
          Noc pełna gwiazd… Ty i ja tak beztrosko siedzimy sobie na balkonie i przyglądamy się różnym układom migoczących kropek. Widzę jedną która spada i jak by nigdy nic oglądam dalej. Ty natomiast od razu krzyczysz i cieszysz się mówisz (wypowiedź życzenie). Ja patrzę na twą twarz przez chwile, po czym zamykam oczy i wypowiadam życzenie. Ty uśmiechnięty wpatrujesz się w moje oczy, a po chwili zbliżasz się i mnie całujesz mówiąc (kocham cię…). Te słowa wypowiadasz tak beztrosko a tak naprawdę nie znasz ich dosłownego  znaczenia… W moich myślach krąży jedno pytanie *Czym jest prawdziwa miłość…?*. Jest rok 1999 stan wojenny, słyszymy odgłosy syren. Krzyczysz… (chodź szybko! Trzeba się schować!). Biegniesz, oddalasz się… Czyli mnie zostawiasz. Ale po przebiegnięciu kilku metrów odwracasz się i wołasz mnie ruchem ręki. Ja kompletnie nie rozumiem uczucia miłości… Biegnę za tobą.

*** ***
          Siedzimy tu w schronie już jakiś czas… Wszystko ucichło, niestety z pośpiechu nic nie wzięliśmy i tu popełniliśmy ogromny błąd. Musiałem podjąć decyzje zostać i umrzeć z głodu czy zaryzykować i wyjść. Postanowiłem wybrać opcje drugą. Złapałem cię za rękę i ruszyłem w stronę wyjścia. Powoli stawiając każdy krok wchodziliśmy po schodach.  Ty poszedłeś wsiąść zapasy jedzenia a ja miałem iść po koce i ubrania.
Gdy byłem w swoim pokoju spojrzałem przez okno i zakuło mnie serce. Wszędzie były z bombardowane budynki. Czarne chmury powikłały niebo. A deszcz lał na ofiary które nie miały szczęścia. Płakałem bo wielu z nich było moimi sąsiadami. Pomyśl jak byś ty się czuł widząc osobę, którą znałeś od dawna i traktowałeś jak rodzinę martwą…
Zapłakany z czerwonymi oczami i rękami pełnymi ubrań zszedłem na dół.  Zobaczyłem ciebie i żołnierza, trzymał broń przy twojej głowie. Krzyknąłem (proszę nie szczelaj!). Żołnierz skinieniem ręki kazał iść za sobą prowadził mojego ukochanego przed sobą celując w niego bronią. Bałem się że go w każdej chwili zabije. Nie mogłem tak! Nie chciałem iść do niewoli i tak na pewną śmierć. Rzuciłem się na żołnierza i go ogłuszyłem. Mój ukochany złapał mnie za rękę i zaczął biec. Biegliśmy już jakiś czas byłem zmęczony. Zobaczyłem człowieka w munduru naszego kraju i zawołałem (Hej!). Przerażony mężczyzna krzykną uciekajcie! Odwróciłem się i zobaczyłem tego samego człowieka co ogłuszyłem celował bronią w mego chłopaka. Momentalnie zasłoniłem swoim ciałem jego i poczułem ból w klatce piersiowej… Czego to zrobiłem…? Czego go ochroniłem? Deszcz powoli zalewał moją twarz. Leżałem na ziemi i ledwo co słyszałem. Dlaczego on płacze? Przecież może znaleźć sobie kogoś innego niż ja… (dlaczego?). W mojej głowie rozległ się głos… Rozpłakałem się i wycieńczony płaczem umarłem…
***
Mam nadzieje że to opowiadanie dotarło do was i zrozumieliście co chciałam przekazać… Bo jeśli nie to oznacza że dzieci więcej rozumieją niż dorośli…
By Naoki Mitsugari

2 komentarze:

  1. Nao...czy ty naprawdę chcesz, żebym zalała swój pokój?
    Opowiadanie było przecudne oraz bardzo słodziutkie.
    A może zrobisz z tego opowiadanie?
    BARDZO MI SIĘ SPODOBAŁO!!
    Ja chcę czytać więcej Twoich opowiadań xD
    Ja nigdy nie poznałam swojej babci od strony mamy.
    Pozdrawiam Cie i życze weny byś wiecej takich cud tu pisała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje ;__; <3 Z tego opowiadanie nie zrobie ponieważ nie miało by sensu gdyby było dłuższe :C A wena mi się przyda więc jeszcze raz dzięki ^^

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za skomentowanie ^ ^ Komentarze dają WIELKIEGO kopa do dalszej pracy :D