Tyle Was tu było *O*

sobota, 27 lipca 2013

Znasz mnie jak nikt inny ~ 11

Wróciłam z nad morza i jestem pełna pomysłów na opowiadania~!
Co z tego, że mam spalone plecy xD A oto przed Wami pojawia się kolejny rozdział 'Znasz mnie jak nikt inny', który (taki kaprys) w całości pisany jest w pierwszej osobie. W komentarzach proszę napisać, co podoba Wam się bardziej. Narracja trzecioosobowa czy pierwszoosobowa.
A teraz: ZAPRASZAM~!
EDIT: To to do góry, pisałam we wtorek...uwierzycie, że aż tak mało czasu na kompie mam przez mego tatę? Nawet rozdziału porządnie napisać nie mogę ;^;


Ayako

      Skoro Ai śpi - w co dalej nie wierzę - postanowiłam wyjść wreszcie z łazienki. W sumie mogłabym tu zostać, bo to w końcu moje drugie, ulubione miejsce w domu, ale mam ciekawsze zajęcia, niż siedzenie w ubikacji. Tym bardziej, że nawet telefonu przy sobie nie mam. Eh..
      Otworzyłam brązowe drzwi łazienki i rozejrzałam się po korytarzu. Czułam się jak detektyw, lub szpieg. Zaśmiałam się cicho i pomknęłam na palcach do pokoju.
      No i tu zaczynają się schody. Ai rzeczywiście spał, a ja chciałam wejść do pokoju głębiej. Jednak podłoga z paneli skrzypiała w niektórych miejscach, a Ai ma bardzo słaby sen....Gdyby się obudził byłoby ze mną źle. Ale muszę przyznać, że słodko wygląda gdy niczego nie chce i nie panoszy się po domu.
      Tak czy siak musiałam przejść przynajmniej 2 metry, by dostać się do swojej szafki. Okey...jeszcze tylko w prawo. Świetnie udało mi się przejść ten jakże krótki odcinek~! Równie dobrze mogłam go przeskoczyć, ale poco narażać swoje bezpieczeństwo? 
      Pomijając fakt, ze miałam na sobie podkoszulek i krótkie spodenki, a temperatura w domu o godzinie 5 rano, była dość niska, to i tak to nie przeszkodzi w moich poczynaniach.
      Porwałam swoją granatową bluzę, z uszkami przy kapturze, założyłam puszyste skarpetki i nie widząc dalszego sensu siedzenia w pokoju oraz przyglądania się Ai'owi - ruszyłam na przeszukiwanie domu. 
     Moim celem padła piwnica.

Kei

     Obudziły mnie hałasy krzątaniny, dochodzące z pokoju obok. Jak mogłem się nie domyślić, że teraz przez cały czas moja kochana siostrzyczka, będzie fundować mi taką pobudkę. Toż to gorsze niż budzik, czy skrzecząca papuga.
     Wstałem z łóżka, bo przy takich hałasach raczej niemożliwe jest dalsze spanie. Odsłoniłem zasłony, pościeliłem łóżko i poszedłem do kuchni.
      - Kei - onii - san~! - usłyszałem dziecięcy głosik, a po chwili ustał przede mną chłopczyk o kasztanowych włosach.
      - Ohayou, Ritsu. - przywitałem się i wziąłem go na ręce.
      Ritsu zaśmiał się.
      - Idziesz na snadane~? Jest jajecnica. - maluch uśmiechnął się, co udzieliło się także mi.
      - Idę, idę. - odpowiedziałem i wszedłem, z Nim an rękach, do kuchni.
      Mama siedziała przy stole i piła herbatę. ustawionych było cztery talerze z jajecznicą. Gdyby byl tata byłoby ich pięć, ale musiał pojechać w delegację.
      Posadziłem Ritsu w siedzonku dla dzieci i usiadłem na swoim miejscu.
      - Hej mamo. - uśmiechnąłem się.
      Kobieta oddała uśmiech i odstawiła kubek z herbatą...a nie. To jednak była kawa.
      - Hej. Jak się spało? - zapytała.
      - Nawet dobrze. - odpowiedziałem.
      Rozejrzałem się po kuchni, bo brakowało mi tu jednej osoby...A tak. Belle.
      - Mamo, gdzie jest Belle?
      - Hm...a Ona? Idzie już.
       Akurat w tym momencie pojawiła się w drzwiach kuchni. Miała na sobie wiśniową bluzkę i dżinsowe shorty. Włosy upięła w dwa warkocze.
      - Długo się szykowałaś. Aż mnie obudziłaś. - powiedziałem posyłając w jej stronę błyskawice.
      Isabelle uśmiechnęła się tylko słodko.
      - Wybaczysz. - powiedziała i usiadła obok mnie.
     W tym to Ona akurat rację miała...eh...
     - Nio tio smacnego~! - wykrzyknął Ritsu, po czym zaczął jeść. Wszyscy poszliśmy w jego ślady.

Ayako

     Okey. Żeby wejść do piwnicy musiałam wyposażyć się w latarkę i żelki; latarkę - bo zgasło światło, a żelki....bo byłam głodna hehe.
    Boziu, ale tu ciemno. Zapaliłam latarkę i weszłam w sam środek tej, chyba dość wielkiej, piwnicy.
    W prawym rogu stały jakies pudła i szafki, w lewej stary piec, znowu szafki, stare walizki i kufry. Naprzeciwko mnie była jakaś wielka szafa. Hm...później się zobaczy co w niej jest.
     Zaczęłam przeszukiwać lewą stronę piwnicy. Latarkę umocowałam na jakimś wgłębieniu w ścianie.
     Otworzyłam szafkę, a tu BUM~! Wyleciało pełno kurzu i jeden nietoperz. Jestem cała szara hehe. Będę straszyć Ai'a.
      W szafce było pełno pajęczyn. Znalazłam tez jakieś ogórki kiszone, dziwne słodycze - nie spokojnie, nie próbowałam ich - i jakieś szmatki.
       Przyszedł czas na pierwszy kufer. Na moje oko zrobiony był z dość drogiego i ładnego drewna. Zamykany był na srebrną kłótkę. O dziwo nie był zamknięty. Otworzyłam go. W środku - przy tak słabym świetle - leżały chyba jakieś cichu. Na nich leżała mała szkatułka, kolejna ale mniejsza z pokrętłem i kluczyk na rzemyku. Założyłam kluczyk na szyje i sięglam po mniejsze pudełko.
       Zaczęłam kręcić pokrętłem, a do moich uszu dotarła śliczna melodia, wygrywana przez pozytywkę. (Clicku~)
        Nagle coś przeskoczyło  w prawej stronie pomieszczenia. Wystraszona porwałam latarkę i , chowając uprzednio pozytywkę do kieszeni, poświeciłam na tamtejszy róg. Po chwili wyszedł z Niego czarny kot, o niebieskich oczach.
        - Mały, wystraszyłeś mnie... - podeszłam do niego i zaczęłam głaskać. - Jak ty się tu dostałeś?
        Kotek był całkiem malutki. Prawdopodobnie był jeszcze kociątkiem. Rozczulona wzięłam go na rękę; w drugiej trzymałam latarkę. Po czym wyszłam z piwnicy zamykając drzwi.
        W korytarzu odłożyłam latarkę na szafkę i ściągnęłam bluzę oraz kalosze, które założyłam przed wejściem do piwnicy.
         Przydałoby się umyć tego kotka. Jest cały szary...zupełnie jak ja hehe.

Ai

         Obudziły mnie jakieś hałasy z dołu. Kto normalny o takiej porze chodzi po domu? Teraz się jeszcze śpi...w sumie...Ayako mogła nie spać. Zawsze lubiła chodzić po domu w nocy, lub gdy spowijał go półmrok.
          Eh...nie pozostało mi nic innego jak wstać.
           Zauważyłem, że spałem w ciuchach...widocznie musiałem w nich zasnąć..ale...CZEMU TU DO JASNEJ CIASNEJ JEST TAKI BAŁAGAN?!
           Czy ja czegoś nie wiem? A nie...chwila. Wczoraj szukałem swojego szkicownika, który teraz trzymałem w ręce. Już wiem~! Kei mi go oddał. Hm...jeszcze wczoraj przyłożyłbym Ayako...ale dzisiaj mi się nie chce, więc może spokojnie chodzić po domu.
            Wyszedłem z pokoju, kierując się do łazienki. Musiałem się umyć. Nie lubię chodzenia dwa, lub nawet więcej dni, w tych samych ciuchach. Błee...
             Poszedłem się umyć. Teraz pachnę jak limonka. Aww. Jednak opłacało się namawiać wuja, na limonkowy płyn do kąpieli. Jestem szczęśliwy~! Ale, no właśnie, bo zawsze jakieś jest, moje włosy widocznie nadal nie lubią współpracy. Grr...znów musze je spiąć. Eh. Dobrze. Teraz mam je uczesane w niskiego kucyka, a grzywka jest spięta limonkową spinką. Tyle że paru włosom nie podoba się ułożenie i wyłażą.
             Zszedłem na dół, a moja uwagę przykuła Ayako trzymająca coś czarnego na kolanach. Podszedłem bliżej, a czarną kulką okazał się być...kot?
             - Hej Aya. Skąd masz tego kota? - spytałem siadając obok niej.
             Siostrzyczka spojrzała się na mnie.
             - A w piwnicy. Znalazłam też pozytywkę. - odpowiedziała z uśmiechem.
             Zainteresowała mnie. Pozytywka? Ciekawe jaka...
            - Pokażesz? To za to, że dzisiaj odpuszczam Ci lanie. - dodałem widząc jej spojrzenie "A co dostane w zamian?". Tak...była straszną materialistką.
            - Hm..no nie wiem...Okey. - zdecydowała i wyciagła z kieszeni spodni małą, czerwoną szkatułkę z pokrętłem.
             Znałem skądś tą melodię...dziwne...zaraz...Przypomniałem sobie. ona nie mogła tego pamiętać, ale ja pamiętam to idealnie.
             - Skąd to masz? - zapytałem jeszcze raz. Tym razem bardziej ostrzej/.
             - Mówiłam już z piwnicy. - spojrzała na mnie zdziwiona.
             Rzuciłem pozytywkę jej na kolana i pobiegłem do siebie. Musiałem to przemyśleć.

Ayako

             Zdziwiła mnie jego reakcja. Co mogła wywołać w nim ta pozytywka?
             - Jak myślisz, Kuro? - postanowiłam, że tak nazwę tego uroczego kotka. Odmiałknął mi. Uroczee~!
              Spojrzałam na widok z okna. Zastanawiała mnie reakcja Ai'a. Musze się dowiedzieć o tym czegoś więcej...może to mało prawdopodobne, ale może Kei będzie coś wiedział.
              Postanowiłam, że zadzwonię do Niego. Skąd mam numer? Wywalczyłam go sobie hehe. Dobra....nie to są żelki, jakiś patyk, papiórki, o mój ołówek~! Jest. Mam, telefon.
               Wybrałam numer i zadzwoniłam.

@~@~@~@~@~@~@~@~@~@~@~@~@~@~@~@~
Wiem, że to może mało na dzisiaj, ale postaram powrócić do ręcznego pisania rozdziałów, z czego może dodawania i odstępy czasowe mogłyby się uregulować, lub zmniejszyć ^U^
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Proszę o zostawienie komentarzy ^.-
Pozdrawiam~!
Kimi~

2 komentarze:

  1. TY MAŁA WREDOTO~
    Tak męczyć mamy nie można, noo!
    W TAKIM MOMENCIE? nununu, zła panda!

    Dajj notkęę. <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Mało :C Bardzo mało ...
    Nie wiem co powiedzieć, bo po prostu.. Mało ; // Kotek jest fajny.
    Czekam na rozwój akcji~

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za skomentowanie ^ ^ Komentarze dają WIELKIEGO kopa do dalszej pracy :D